13 paź 2013

nie można mieć wszystkiego / spalona pizza

      Mój przecudowny, ukochany, szalejąco-przytulaśny dzieciopies, koleżanka notariuszka w dresie, ale za to z super elegancką, wypasioną nową Furlą i ja jako sprzątaczka, praczka i wycieraczka, latająca po naszym zapuszczonym 70-metrowym pałacu. Musiałam odreagować ostatnie podróże i koncerty etc. więc stresy wtarłam mopem w podłogę, zmęczenie uprałam wraz z pościelą w 60 stopniach, a głupie myśli poobcinałam nad trzecim "oczkiem" w storczykach, które przekwitły wszystkie naraz na oknie w sypialni. Obcięłam też jedno miejsce, w którym rodziły się już nowe pączki, więc zrombałam po całości. Ślepak ze mnie :( Ale mimo całej tej pracy jaką wykonałam w domu, nie nadszedł miły, upragniony niedzielny wieczór. Spaliłam pizzę, czekając na powrót męża z koncertu z Carlosem Johnsonem i męską częścią HooDoo dużo dłużej niż się spodziewałam. Wygląda jak podeszwa (pizza nie mąż ani Carlos), a twarda tak, że gdyby nią przywalić komuś w łeb, to guz murowany. I tak się zastanawiałam, czy nie zrobić zdjęcia temu dziadostwu i nie wrzucić go na FB. Moje koleżanki wciąż publikują takie piękne, smakowite zdjęcia super zdrowych, wyszukanych potraw, a to bezglutenowych, a to bezbiałkowych, na bazie jaglanki, z dodatkiem karobu czy syropu z agawy itd. Super jest ta moda na zdrowe odżywianie i sama w nią wpadam jak śliwka w kompot, bez oporu, za to z ogromną fascynacją. Ale i tak dziś stwierdzam, że to nie fair, że nikt nie wrzuca fotek spierdzielonego obiadu, tylko wszystko takie wspaniałe jest, jak z reklamy... A mi zawsze ślinka cieknie :P Na naszych osiach czasu czy na blogach wszystko jest takie wydizajnowane, jak to śpiewa L.U.C. o naszej ojczyźnie... I ja też w tym cholera biorę udział. Więc zamiast zniszczonej tym razem pizzy, pochwalę się fotką mojej pięknisi... Ona nie zdradzi, że 3 razy bezmyślnie przestawiałam timer w piekarniku.


Ps. Nowy odcinek "Przepisu na życie" wchłonięty, spacer w słońcu zaliczony, a 'HooDoo Unplugged' na drugim miejscu w bestsellerach w Empiku! To jednak dziś nie było tak źle...

1 komentarz:

  1. Cześć Alu :) Regularnie zaglądam na twojego bloga, wiem że ostatnio byłaś zajęta, ale chciałam zapytać, kiedy w galerii pojawią się twoje piękne cudeńka z sutache ? Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń