Napisane wczoraj w trakcie podróży, opublikowane dziś, gdy już jestem w domu i mam internet:
Wczoraj w nocy
wróciliśmy z Pszczyny. Ponieważ przedwczoraj Barti grał w Krakowie,
pojechałam do Pszczyny, gdzie spędziłam wczoraj piękny dzień z rodzinką,
na czele z moją 7-miesięczną siostrzenicą – Amy i dziećmi mojej kuzynki:
6-tygodniową Wandzią, 4-letnią Olusią i 7-letni Maciulkiem. Maciek jest
jedynym rodzynkiem w tym naszym babińcu, a ponieważ jest moim chrześniakiem i
był pierwszym człowieczkiem z kolejnego pokolenia, jest moim oczkiem w głowie. Choć mówiąc, że jedno z dzieci
jest dla mnie ważniejsze od innych, skłamałabym. Kocham te małe stwory
przeogromnie. Kiedy ich długo nie widzę, to tęsknię za nimi, ale gdy spędzam
z nimi trochę czas, a później się rozstajemy, to tęsknię przepotwornie.
Przy nich nic nie jest tak ważne jak mi się zdaje na codzień. To ma
zastosowanie szczególnie co do trosk i problemów. Ale
wierzę, że tak po prostu działają dzieci na kobiety w moim wieku
(choć niezależnie od tego, zawsze było mi bliżej do Nich niż do dorosłych – i
nie mam tu na myśli jedynie mojej kubatury :))
Dziś jedziemy z
Bartim do Gostynia, gdzie będziemy prowadzić warsztaty muzyczne, zorganizowane
w ramach Projektu Unijnego. Na poboczach biało, ale droga sucha i ani grama na niej śniegu, a słońce pięknie świeci. Czuję się jakbyśmy jechali w
góry. Ale zamiast śmigać na stokach, dziś popołudniu pośpiewamy i pogramy z młodymi
ludźmi, którzy niestety nie mają na co dzień tyle możliwości uczestnictwa w przeróżnych zajęciach, co dzieciaki z dużych miast. Więc fajnie, że są te warsztaty. Jutrzejszy dzień we Wro, a we wt. znów jadę do rodziców. W
czw. Gramy z HooDoo w Opolu, a w pt. Bartek gra w trio z Bartkiem
Miarką i Robertem Szewczugą w Bielsku. Więc aktualnie podróże, podróże...
A najlepszym podróżnikiem jest Molka. Siedzi mi na kolanach i patrzy wprost przed siebie. Kiedy tylko zauważy przy drodze jakiegoś pieszego, czy psa, od razu zaczyna szczekać. Próbujemy ją tego oduczyć, bo skrzeczy przy tym tak, że bębenki w uszach pękają. Ale jak oduczyć psa czegoś, co jest wpisane w jego naturę? Jedne psy szczekają mniej, a drugie więcej – nasz ewidentnie wpisuje się do tej drugiej grupy. Będąc w Pszczynie, bałam się, że w nocy, gdy Amy zacznie płakać, Molka się wystraszy i obudzi cały dom. Kiedyś już tak było i wszyscy wspominamy tę noc niezbyt przyjemnie. Ale tym razem była cudna (czyt, cicha). Zwinięta pod kołdrą w precel, przylegający do mojego brzucha. Ufff.
A najlepszym podróżnikiem jest Molka. Siedzi mi na kolanach i patrzy wprost przed siebie. Kiedy tylko zauważy przy drodze jakiegoś pieszego, czy psa, od razu zaczyna szczekać. Próbujemy ją tego oduczyć, bo skrzeczy przy tym tak, że bębenki w uszach pękają. Ale jak oduczyć psa czegoś, co jest wpisane w jego naturę? Jedne psy szczekają mniej, a drugie więcej – nasz ewidentnie wpisuje się do tej drugiej grupy. Będąc w Pszczynie, bałam się, że w nocy, gdy Amy zacznie płakać, Molka się wystraszy i obudzi cały dom. Kiedyś już tak było i wszyscy wspominamy tę noc niezbyt przyjemnie. Ale tym razem była cudna (czyt, cicha). Zwinięta pod kołdrą w precel, przylegający do mojego brzucha. Ufff.
A! Zgłosiliśmy
kilka dni temu nasz utwór na konkurs, na najlepszą piosenkę o
Wrocławiu. Podeszliśm do tematu dosyć luźno i nagraliśmy kawałek, który wydaje
mi się, że jest dosyć lekki i radiowy. Zgłoszonych utworów jest całe mnóstwo, bo
nagrody kuszące. Moje typy to Marcelina Stoszek i Mikromusic - przypadkowo najbliżsi nam spośród konkursowiczów znajomi :) Jeśli macie ochotę posłuchać o
moim pięknym WrocLove, to zapraszam tutaj: http://soundcloud.com/kawalek-wroclawia