To był tydzień odkrywania perełek filmowych, książkowych i muzycznych...
Pierwszą rzeczą, która mną mocno poruszyła, był film "Dziewczyna z tatuażem". Długo zbierałam się do obejrzenia go, więc do nowości kinowych już on nie należy i pewnie wielu z Was już go widziało, ale ja dopiero co go odkryłam i jestem nim zachwycona. A najbardziej grą Rooney Mara (u boku Daniela Craiga). Była wprost rewelacyjna!
Trzecie odkrycie (na koniec prawdziwy rodzynek :)) to kolejne utwory wokalistki, którą już dawno usłyszałam, ale którą teraz odkrywam od nowa i o wiele uważniej. Chodzi o Esperanzę Spalding. Wybitna wokalistka i wyśmienita kontrabasistka/basistka. Ja ją UWIELBIAM!!! Nie będę się rozpisywać, z jaką łatwością porusza się nie tylko palcami, ale również głosem, po różnych skalach. Musicie jej posłuchać, proszzzz.... :)
Ps. Za niespełna 3h idziemy z Bartkiem na koncert Edyty Bartosiewicz! Mojej ukochanej i najwspanialszej!!! Dzięki koledze - Michałowi Grottowi, z którym miałam kiedyś przyjemność wspólnie koncertować, z moim pierwszym profesjonalnym zespołem, a który zaprosił nas na ten koncert. Boże, jak ja się cieszę! Czuję, że to będzie cudowny wieczór... Nie mogę się doczekać!
Pierwszą rzeczą, która mną mocno poruszyła, był film "Dziewczyna z tatuażem". Długo zbierałam się do obejrzenia go, więc do nowości kinowych już on nie należy i pewnie wielu z Was już go widziało, ale ja dopiero co go odkryłam i jestem nim zachwycona. A najbardziej grą Rooney Mara (u boku Daniela Craiga). Była wprost rewelacyjna!
Kiedyś bałam się oglądania thrillerów czy kryminałów. W ogóle bałam się mrocznych i strasznych filmów. Ale odkąd jestem z Bartkiem, chyba nauczył mnie nie bać się... Nie. Nauczył mnie polubić ten strach. Tak czy inaczej, zawsze, kiedy razem oglądamy filmy, czuję się spokojniejsza. "Dziewczynę z tatuażem" oglądaliśmy razem przez jakieś 10min i Bartek zasnął, więc do końca przebrnęłam sama. Ciężko było mi później zasnąć, a zagadkę rozwikłałam przed ujawnieniem widzom zabójcy (po obejrzeniu miliona thrillerów psychologicznych, zaczyna się myśleć trochę jak scenarzysta (albo psychol z filmu) i ciężko o takie zaskoczenie jakie pamiętam, że przyniósł mi film "Szósty Zmysł"). Tak czy inaczej, jeżeli jeszcze ktoś z Was nie widział "Dziewczyny z tatuażem", to warto!
Drugim odkryciem ostatnich paru dni jest dla mnie książka Herty Muller (nie wiem jak zrobić to u umlaut, które powinno się znaleźć w nazwisku), którą dostałam od koleżanki na urodziny. Nosi tytuł "Dziś wolałabym siebie nie spotkać". To powieść opowiadająca o życiu w państwie totalitarnym, o miłości i przyjaźni, o lawirowaniu na krawędzi szaleństwa. I czyta się pięknie, bo to świetna proza... Gdy jakieś zdanie w trakcie czytania książki mnie porusza i podoba mi się szczególnie, czytam je kilka razy, aby poczuć je jeszcze bardziej i by je zapamiętać. W tym przypadku zastanawiam się, czy nie wziąć w rękę zakreślacza i nie zamalować sporej części treści...
Trzecie odkrycie (na koniec prawdziwy rodzynek :)) to kolejne utwory wokalistki, którą już dawno usłyszałam, ale którą teraz odkrywam od nowa i o wiele uważniej. Chodzi o Esperanzę Spalding. Wybitna wokalistka i wyśmienita kontrabasistka/basistka. Ja ją UWIELBIAM!!! Nie będę się rozpisywać, z jaką łatwością porusza się nie tylko palcami, ale również głosem, po różnych skalach. Musicie jej posłuchać, proszzzz.... :)
Ps. Za niespełna 3h idziemy z Bartkiem na koncert Edyty Bartosiewicz! Mojej ukochanej i najwspanialszej!!! Dzięki koledze - Michałowi Grottowi, z którym miałam kiedyś przyjemność wspólnie koncertować, z moim pierwszym profesjonalnym zespołem, a który zaprosił nas na ten koncert. Boże, jak ja się cieszę! Czuję, że to będzie cudowny wieczór... Nie mogę się doczekać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz