15 lut 2015

Dziś gramy w Capitolu. Czyżby to był mały stresik...?

       Wczoraj godz. 23:00, sms'y z moją mamą:
Ja:
Jak było na koncercie? (Ennio Morricone) Dasz radę przyjechać jutro? Mama Bartka się rozchorowała. Wszyscy się pochorowali.... Albo wyjechali... Nie mamy z kim zostawić Tymka.

Mama (kilka sekund później):
Ok :) O której? :)

UWIELBIAM! Ta matczyna niezawodność... To najlepsza instytucja świata / solidna firma wszech czasów :) Tak więc babcia jest w drodze, a my zaraz wyruszamy na próbę. Mam piękne wdzianko na dziś od mojej przyjaciółki Ani Maksymiuk i pierwszy raz od nie pamiętam kiedy, płaskie buty. Ot, takie poważne tematy w południowej porze ;)

A na szybko podlinkowuję rozmowę, jaką popełniliśmy z mężulem dla redaktora Pawła Gołębskiego i Breaking Muse. Temat chodliwy jak zawsze ;) No i Molly/Dog - gwiazda nr1! A Tymek w tym czasie spał w sypialni... My sweet Baby Boy... <3



Miłego dnia blogowi czytelnicy! :) 

3 komentarze:

  1. miód na moje uszy móc posłuchać tak roześmianych, pozytywnych ludzi :) i w dodatku tyle dobrego o moim ukochanym Wrocławiu :) trzymajcie się ciepło i... róbcie swoje!
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny dzieciopies.

    OdpowiedzUsuń
  3. Raz sierpem raz młotem w czerwoną hołote

    OdpowiedzUsuń