6 paź 2013

Jak festiwal Rawa Blues 'wspiera' polską scenę muzyczną.

       Zaliczyliśmy z HooDoo dwudniowy super maraton. Przedwczoraj zagraliśmy koncert w jednym z moich ulubionych klubów w Polsce - w krakowskim Milestonie i było cudownie. Dołączył do nas szef wydawnictwa Dalmafon, ze świeżutko wydanymi płytami 'HooDoo Unplugged', więc mieliśmy wielki powód do radości. Weekend zapowiadał się świetnie. Cieszyliśmy się całym zespołem, że premiera naszego albumu zbiega się z festiwalem Rawa Blues, że możemy zagrać przed trzykrotnym laureatem Grammy Awarads - Kebem Mo' oraz usłyszeć i zobaczyć na żywo takie gwiazdy jak zespół Otisa Taylora, J. Ulmera czy odkrycie tego roku -zespół 'Heritage Blus Orchersta', którego wokalistka mnie totalnie oczarowała. Ale odkąd dotarliśmy do Spodka było nam coraz mniej wesoło... 

Przekonaliśmy się na własnej skórze jak podczas największego zamkniętego festiwalu bluesowego na świecie, traktowane są polskie zespoły. Zawsze staram się każdą sytuację zobaczyć z jak najszerszej perspektywy, nie oceniać pochopnie i nie krytykować głośno. Ale dziś odstąpię od tej reguły, bo uważam, że to skandal i godzenie się na coś takiego jest po prostu słabe, a słabeuszem nie jestem. Przytoczę więc kilka faktów dotyczących występów polskich zespołów na festiwalu Rawa Blues.

Ja wiem, że sam występ dla tak dużej publiczności na tak prestiżowym festiwalu to coś wspaniałego dla kapel takich jak nasza. Dzięki występom mamy szansę zdobyć nowych fanów i sprzedać trochę płyt - co tym bardziej w chwili wydania naszego albumu jest dla nas istotne. Ale jak długo mamy dokładać do tego biznesu? Przy ogromnym dofinansowaniu z Miasta Katowice oraz przy bardzo dobrej sprzedaży biletów, które kosztują od 80zł do 359zł można by choć symbolicznie zapłacić polskim wykonawcom, albo przynajmniej nie zaniżać stawki za marny zwroty kosztów podróży. 
Już trzy lata temu, kiedy po raz pierwszy wystąpiliśmy podczas Rawy, wydawało mi się, że zapłaciliśmy tzw. frycowe i liczyłam na to, że tym razem będziemy traktowani jak ludzie. Ale niestety w zimnej garderobie nie było nawet herbaty czy kawy, o posiłku dla muzyków (który chyba jest już standardem wszędzie, gdzie artyści przyjeżdżają z daleka) czy lustrze, w które warto by było zajrzeć przed wyjściem na scenę już nie wspomnę. Co prawda w korytarzu między garderobami i korytarzami wokół sceny catering był, ale dla nas oczywiście płatny. Wierzcie mi, że nie należę do skąpców, ale takie małe gesty świadczą o szacunku dla muzyków, którzy wiele godzin spędzają w podróży, aby dotrzeć do miejsc w których grają i wydaje mi się to po prostu czymś ludzkim. 

Nie rozumiem też w ogóle idei zapraszania polskich zespołów, skoro są traktowane po macoszemu i wpuszcza się je na scenę jedynie na 3 piosenki. Dlaczego polskie zespoły nie mogą zagrać chociaż po 40 min? Reklamy w Polsacie trwają dłużej niż nasz wczorajszy występ. Miło by też było, gdyby organizator pozostawił dla siebie opinię, że tutejsze kapele są przerywnikami i że wszystkie są beznadziejne. Tym bardziej, że Pan Irek Dudek sam jest polskim muzykiem, a na stronie festiwalu czytam, że w latach 80-tych Rawa Blues odgrywała kluczową rolę we wspieraniu polskiej sceny bluesowej. Niestety dziś ani trochę tego nie robi, traktując tutejszych wykonawców jak zapchajdziury czy zło konieczne. Można powiedzieć, że jeśli nie chcieliśmy to trzeba było nie jechać. Ale wiem, że na nasze miejsce znalazłoby się 100 innych zespołów, które chciałyby się pokazać na takiej scenie. A to daje organizatorowi przewagę i przywilej traktowania nas właśnie w taki sposób, bez jakiegokolwiek szacunku. A gdzie my się mamy pokazywać? Skoro media są totalnie popowe, a my jesteśmy niszowi? No gdzie jeśli właśnie nie na festiwalach mamy docierać do ludzi, kochających dobre, okołobluesowe granie? Nie mamy chyba wielkiego wyboru... 

Mieliśmy wielkie szczęście, że tuż przed koncertami zaprzyjaźniona ekipa nagłośnieniowa pozwoliła nam sprawdzić mikrofony i nagłośnienie, bo ze względu na koncert dzień wcześniej nie mieliśmy możliwości dotarcia na próbę. Za to nasi koledzy z drugiego końca Polski, przyjechali dzień wcześniej po to, aby zrobić zaledwie 15-minutową próbę dźwięku. W dniu festiwalu o godz. 11:00 wyproszono ich z hotelu, więc na swój 15-minutowy występ czekali w busie zaparkowanym pod Spodkiem. Po występie nie mogli liczyć ani na nocleg, ani na zaproszenie na Jam Session, które odbyło się jedynie dla organizatora i gwiazd, przy czym termin ten odnosi się tylko i wyłącznie do zagranicznych wykonawców, co dyrektor festiwalu jasno wyjaśnił naszemu koledze. 

Jaki z tego wniosek? Polski zespół przy okazji wielkiego festiwalu na śląsku nie ma szans ani na godziwe traktowanie, ani nawet na wspólne granie z artystami których podziwia (co wydaje mi się, że byłoby dla nas prawdziwą rekompensatą, bo szansa zagrania z najlepszymi z najlepszych to coś, co każdy muzyk doceni i zapamięta bardziej niż wszystko inne) tylko ma wsiadać do busa i jechać 580km do domu. Na szczęście są jeszcze inne festiwale niż Rawa. Na przykład Festiwal Legend Rocka w Dolinie Charlotty, gdzie udało nam się wystąpić i gdzie zostaliśmy potraktowani tak jak powinno się traktować muzyków - w przemiłej atmosferze zagraliśmy praktycznie pełnowymiarowy koncert, a takich organizatorów i zaplecza życzymy wszystkim muzykom na całym świecie! Tylko tu pojawia się kolejne pytanie, a w zasadzie kolejna wątpliwość - czy jeśli zagramy na innych festiwalach, to czy z jedynego polskiego kwartalnika bluesowego (a w zasadzie prospektu reklamowego jednej z agencji koncertowych) się o tym dowiecie, że tak byliśmy, że koncert był wspaniały, a publiczność bawiła się świetnie? Czy może autor napisze w jednym zdaniu, że zespół był na początku zestresowany, ale się rozkręcił - co w przypadku opisu występu HooDoo przed Johnem Mayallem jest zdecydowanie zbyt ubogim opisem. My jako zespół już na zawsze zapamiętamy niesamowite przyjęcie nas przez publiczność, owacje na stojąco i ilość sprzedanych płyt po koncercie. Obecna na naszych występach publiczność też chyba zapamiętała nas lepiej... To nieskromne, ale HooDoo to naprawdę wyjątkowy, dobry zespół. Nie bez powodu dostaliśmy tytuł Najlepszego Zespołu Bluesowego w kraju czy Odkrycia Roku przez fanów bluesa, a nasz gitarzysta dwa lata z rzędu wybierany jest przez publiczność Gitarzystą Roku. Więc co jeszcze musimy zrobić, aby ważne persony światka bluesowego zobaczyły to co bez problemu dostrzega i ceni sobie publiczność... 

Mam wrażenie, że Niemen żył w lepszych czasach niż my żyjemy, bo tych ludzi dobrej woli, którzy potrafią być bezinteresowni i obiektywni jest coraz mniej i mniej... 

Na osłodzenie goryczy pięknie wydany koncert :) Polecam z całego serca!!! 


Wydawnictwo można kupić w cenie 40zł (DVD+CD) + koszt wysyłki. Zamówienia u naszego managera wojtek@hoodooband.pl

95 komentarzy:

  1. Alicja, ja Was kocham :) mam lustra, catering, hotel i jeszcze coś :) Pozdrawiam Ben www.jimiway.pl ps. z relacji wiem że
    zagraliście znakomity koncert !

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, dzięki Benek! :) Ty to nawet luster nie musisz mieć, a i tak przyjedziemy z wielką chęcią! ;) A wiesz, że pierwszy występ HooDoo na Jomiway'u był pierwszym dużym koncertem z Pat i ze mną w składzie? :) I jeszcze Asia Kwaśnik z nami wtedy śpiewała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha ha ha, jakbym przeczytał swoją relację z 2000 roku. Co za dno!!! Nam wtedy kazano przyjechać dzień wcześniej na próbę, która w ogóle się nie odbyła, też nie było nawet herbaty i też skandalicznie zaniżono nam koszty podróży. Brawo dla "organizatorów". "festival" się "rozwija"...

    OdpowiedzUsuń
  4. Aluś, pamietam i zrobimy powtórkę :) Pozdrawiam cały HooDoo

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozdrawiam i ja...pamiętam ten koncert w Ostrowie na scenie "Komedy". A to co się dzieje na Rawie....bez komentarza. Smutne, że tak się traktuje polskie zespoły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tysz pamiętam ten z Komedy i wiele innych :-)
      niestety na rawie widzów też się traktuje, jak...

      Usuń
    2. tysz pamiętam ten z Komedy i wiele innych wspaniałych koncertów HooDoo Band. Trzymaj się Ala na szczęście na Rawie świat się nie kończy

      Usuń
  6. ... a ja mam przykre doświadczenia ze Sceną Boczną: w połowie przesłuchań padły całe "doły" ! Akustycy próbowali to zakamuflować. W związku z tym nasz przyjazd dobę wcześniej i poświęcony przeze mnie czas za konsoletą (by osobiście zadbać o brzmienie akustycznego składu w tragicznym środowisku akustycznym Sceny Bocznej) poszedł na marne. A wystarczyłoby przecież tylko jedno zdanie: "panowie, zmieniliśmy konfigurację, zróbmy szybką próbę jeszcze raz"... szkoda słów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu, przykro mi bardzo. Tak się dzieje niestety.. Ja wylałam tu żale nie tylko swoje, ale teraz czytam na FB jak Panowie pracujący przy Rawie piszą, że chórzystce sodówka uderzyła do głowy i chce ptasiego mleczka w garderobie, co mnie jeszcze bardziej utwierdza w przekonaniu, że jednak dobrze było się wyżalić...

      Usuń
  7. Alu masz niestety rację, lepiej traktowani są ci którzy wykonują plasikową papkę muzyczną a nie te zespoły które grają prawdziwą muzyke, dziwi fakt, że takie rzeczy dzieją się w światku Bluesowym, byliśmy w Dolinie Charlotty na twoim koncercie i było super, wiemy, że takie traktowanie boli ale nie przejmuj się, wasza muza sama się obroni.
    Pozdrawiamy muzycznie.
    Edward&Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo w imieniu całego HooDoo :) Pozdrawiamy i do zobaczenia na kolejnych koncertach mam nadzieję! :)

      Usuń
  8. Ala , nie jesteś pierwsza , która w ten sposób oceniła rawę pana Irka. To już nie jest ta rawa co kiedyś. Od zawsze mam jakiś znajomych którzy tam grają.I póki papież polskiego bluesa I.D.kupił organizacji, póty działo sie tam całkiem fajnie dla młodych kapel. Teraz pan D kupuje sobie przychylność świat nie dbając o swoich rodaków.Pozdrawiam Iwona z Chorzowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem kto co kupił i nie oceniam tego. Piszę tylko o tym jak ktoś potraktował muzyków, jak się okazuje nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz.

      Usuń
  9. Trafiłam tu zupełnie przypadkiem przez facebook :) Ale mam ochotę pozostawić komentarz. "By pracować w kulturze trzeba ją przede wszystkim posiadać" jak to kiedyś usłyszałam. Na to znajomy mi muzyk odpowiedział, że jeżeli by tak było to 80% polaków nie mogłoby wykonywać swojego zawodu... Jest to przykre w naszym kraju... ale niestety coraz bardziej "na topie" i takie sytuacje coraz częściej mają miejsce..Pozdrawiam :) Zuzia

    OdpowiedzUsuń
  10. To bardzo smutne, co napisałaś. Nie wiem dlaczego, ale tak bardzo często się dzieje: coś, co wydaje się fajne z zewnątrz, w środku nie ma już takiego uroku. Jednak najgorszy moim zdaniem jest brak normalnego, ludzkiego traktowania. Każdy chce zarobić, ale bez przesady! Catering dla jednej osoby to koszt 10-15 zł. Brak słów....

    Kochana Alicjo, tak z innej beczki: trochę (ok, nie trochę, bardzo) źle się czyta teksty na tym tle. Dziewczynka fajna, ale gdybym Ciebie tak nie lubiła, jak lubię, już po pierwszym zdaniu zamknęłabym stronę :) Zmień tło - plis!!!

    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poprawione :) dzięki za trafną sugestię!

      Usuń
    2. Alicja,
      teraz to jest idealnie! Super się czyta :) Tło w pełni zgrane z literkami - rewelka!

      Dzięki! :*

      Usuń
  11. Ala, trzeba zmienić stylistykę :). Pojeździłem trochę po festiwalach bluesowych jako uczestnik no i rzeczywiście różnie bywało, a o tych fatalnych i niezrozumiałych praktykach stosowanych przez Dudka i jego dwór wobec rodzimych muzyków już parę lat temu pisał Tadek Pocieszyński z Bluesmobile, rozpętując niemałą burzę. I jak widać nic się nie zmieniło, i nic się nie zmieni. No, a potem pograłem trochę w kapeli quasi country'owej, też byłem na paru imprezach, wcale nie jako główna gwiazda, raczej jako rozgrzewacz - wszędzie byliśmy traktowani jak "biali ludzie" - wniosek - precz z bluesem, wszyscy grajmy country ! :). Pozdrawiam serdecznie z Krakowa !

    Nowy Hutas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leszno Czuje Bluesa, Suwałki Blues Festival, Blues w Leściczówce, Jimmiway, mój ukochany Las Woda i Blues, wspaniałe Bluesonalia! Te wszystkie festiwale i wiele innych - wszyscy organizatorzy wiedzą jak zorganizować zaplecze i ze wszystkimi cieszyć się muzyką, która przecież nas łączy. Tylko twórcy Rawy uważają, że ciepłe napoje w garderobie to jakieś "gwiazdorskie zachcianki", jak czytam na FB jednego z Panów. A ja myślę, że gdybym nie usłyszała, że Panowie tak bardzo gardzą polskimi kapelami, to wszystko bym przełknęła i zostawiła te szczegóły dla siebie, tak jak wiele innych osób, które teraz opisują mi w mailach swoje historie związane z tym festiwalem...

      Usuń
    2. Zgadzam się z Alą w pełni. Radzyń, Leszno, Konin, Mirachowo, czy Ostrów to festiwale, które wciąż są dla ludzi i muzyków. Byłem tam już jako widz, dziennikarz i juror i zawsze traktowany byłem bardzo przyjacielsko i ciepło. Wszystko zależy od ludzi, którzy je robią, a na całe szczęście wciąż tacy ludzie są. Dla nich ważne jest szczęście ludzi i muzyka, a nie pieniądze i sława. A Rawa to jedyny festiwal na którym nie byłem i dobrze mi z tym :) Otisa widziałem w Wawie rok temu, a Keb'Mo jeszcze kiedyś zobaczę i tyle :)

      Usuń
  12. Hehe, wreszcie ktoś powiedział jawnie prawdę o pół światku - pół gwiazd.. :)
    I cieszę się bardzo, że zrobiłaś to Ty - osoba rozpoznawalna i znana !

    Dziękuje i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Hejka,Dudka to sposób na życie. Rawa to jego dochód roczny.reszte ma w dupie.megaloman chociaż dobry muzyk.niestety kawał .... reszta dziada.Alu cieszę się,ze ruszylas temat, pozdrawiam. Move Me TaTo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zaglądam w rozliczenia p. Dudka i nie o tym artykuł, ale bardzo dziękuję za wsparcie.

      Usuń
  14. pan dudek usunął polskie stowarzyszenie bluesowe z patronow medialnych, a to stowarzyszenie nominowało rawa blues festiwal do nagrody w usa. czy to jest normalne zachowanie. pana dudka ego ma wielkosc giewontu a to jest zwykle chamstwo i brak szacunku do ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mi tło nie przeszkadza. Zamiast Rawy wybrałem Beskid Sądecki.

    OdpowiedzUsuń
  16. Niestety tak to jest z organizatorem tej imprezy - OD ZAWSZE

    OdpowiedzUsuń
  17. Podpisuję się pod tym obiema rękami i do tego dokładam soje obserwacje: 1) próby na Małej scenie w piątek opóźnione o ponad godzinę, bo sprzęt nie dojechał na czas. Zespoły nie usłyszały ani "przepraszam" ani "pocałujcie nas w d.." 2) nagłośnienie tamże - koszmarne (jak zwykle). Wiadomo o tym od dawna i NIKT z tym NIC nie robi 3) zespoły traktowane "z buta"- brak depozytu na sprzęt, aż woda mineralna do dyspozycji, zwrot kosztów jako zło konieczne, cyt.- Pięć osób was jest i przyjechaliście dwoma autami? 4) Jury wybrane ch.... wie skąd i przez kogo? Nie przedstawiono tych ludzi z nazwiska - a wypadało to zrobić. Ponoć jest to głosowanie publiczności, to jury z publiczności się miało wywodzić? A potem niektórzy członkowie jury pokazywali się w towarzystwie organizatorów i widać było, że są w dobrej komitywie. Są zdjęcia... Przypadek? 5) Niejasne zasady oceny zespołów - a właściwie ich brak! 6) Koszmarne ceny: np. kawa 7 zł?? 7) Wg jakiego "klucza"zapraszano wykonawców do prowadzenia jam sessions? Mało...?

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjedziemy!:) I dzięki za miłe słowa!:)

      Wojtek- menago HooDoo :)

      Usuń
    2. Z ogrooomną przyjemnością! Zawsze! :) Dziękujemy!!!

      Usuń
  20. Święta racja! Z tekstu wynika, że Dyrektor Dudek wszedł jeszcze głębiej w swoją nieomylność. Może ten tekst otworzy oczy tym, którzy ślepo garną się do tego festynu jak muchy do g....a upatrując w nim zbawienia dla swojej kariery. Jednym słowem mądry Polak po szkodzie.

    OdpowiedzUsuń
  21. z całym szacunkiem, ale gdzie jest napisane, że Rawa Blues Festival ma za zadanie wspierać polską scenę muzyczną? poza tym, nikt nikogo nie zmusza do występowania na scenie katowickiego "Spodka"..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całym szacunkiem drogi Przyjacielu ! Kultura wymaga tego ! Jesli zapraszam gosci ( Duza scena ) to dbam o ich ( w miare mozliwosci ) dobre samopoczucie ! A nie traktuje ich jak szma......

      Usuń
  22. Cóż począć taka jest polska scena muzyczna. Wszędzie liczą się tylko i wyłącznie pieniądze. Niestety polski muzyk, albo nawet muzykant (nie mylić z Jankiem) musi znosić przewagę organizatora koncertu. Cieszcie się, że w ogóle zagraliście na Rawie. Setkom innych zespołów się to nie udało. Mieliście szansę zaprezentowania się a biorąc pod uwagę wydaną płytę potraktujcie to jako promocję, której koszty musicie ponieść. Gracie inne koncerty, z których czerpiecie profity, więc macie się czym zlewarować.
    Zupełnie inną kwestią jest podejście organizatorów, dla których muzyk jest mniej wart niż beczka z piwem. To niestety negatywny obraz naszych czasów. Wszechogarniający brak kultury oraz nieposzanowanie innych. Witamy na polskiej scenie muzycznej.

    OdpowiedzUsuń
  23. Standardy zorganizowanych imprez, utrzymują ten sam poziom co wykonywana przez zespoły muzyka. Sama Pani Janosz to powinna najlepiej wiedzieć. Niestety jajecznica odbija się do dziś. Może lepiej zacząć od szacunku dla słuchacza ,a potem myśleć o sobie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym zaczęła od podpisywania się własnym nazwiskiem, bo to również zdaje się być oznaką szacunku. Wtedy wiedziałabym z kim mam przyjemność polemizować. Nie zgadzam się z Panem, bo uważam, że mamy w Polsce mnóstwo wspaniałych zespołów i wielu bardzo dobrych organizatorów, którzy przyzwyczaili nas, że muzyk może liczyć na przychylność. Ale być może mamy inne doświadczenia, więc szanuję odrębną opinię. Co do szastania "Jajecznicą" chętnie bym Panu opowiedziała historię powstawania tej piosenki i jestem przekonana, że znając fakty nie obrażałby mnie Pan teraz. Choć kto wie... Może złą miarą Pana mierzę. A słuchacza czy nie słuchacza - każdego kogo spotykamy należałoby szanować, ale proszę zapoznać się z opiniami powyżej lub poniżej i zastanowić się nad tym. Życzę miłego dnia i idę zrobić sobie jajecznicę na śniadanie, a później pośpiewam z Calvinem Russell'em "One meat ball".

      Usuń
  24. Hmmm a czy ta Pani nie wylewa swoich żalów w złą stronę? Przecież uwagi z tego tekstu powinny być dopilnowane przez management (lub sam zespół jeśli takowego nie ma) przy podpisywaniu kontraktu!!! No chyba że grali wogóle bez papieru ale w aż taką amatorkę to nie wierzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy nie wylewam swoich żali w złą stronę? Nie, ponieważ z naszym managerem zagraliśmy już sporo koncertów i zawsze wszystko się zgadza. Mieliśmy podpisane jedynie oświadczenie, tak jak inne polskie grupy. To jest tak, że albo godzisz się na warunki jakie stawia organizator, albo nie i nie grasz wcale. Jak nie my to inny zespół, bo to prestiż któremu nie zaprzeczam. Ale to znaczy, że nie mogę nic powiedzieć? Wyrazić swojej opinii na własnym blogu, jeśli coś mi się nie podobało? Gdzie wolność słowa?

      Usuń
    2. Do anonimowy: Moim zdaniem jesteś kretynem. Co ma piernik (jajecznica) do wiatraka? Wpadłem tu przypadkiem, ale zbiera mi się na wymioty jak czytam takiego trolla jak ty. Nie jestem fanem Alicji Janosz, ale ucząc szacunku, zacznij od szacunku swojej wypowiedzi. Ja nie uczę szacunku, więc nie muszę używać go w stosunku do ciebie. I to robię. Nawet jakby śpiewała o "czterech 18tkach" to organizator w takim przypadku jest jak pracodawca i musi zapewnić odpowiednie warunki. Jeśli nie jest w stanie tego zrobić to niech robi imprezy w spelunach na osiedlach.

      Usuń
    3. Hmmm...
      Zawsze szanowałem Irka Dudka i wiem co nieco o tym jak są organizowane duże imprezy muzyczne. O pani zespole nie wiem nic ale postaram się to nadrobić, więc na ten temat się nie wypowiem. Na "spędach" niestety przeważnie jest tak jak pani tu opisała. Podejście do takich młodych zespołów jest jak w supermarkecie i to jest wszędzie, i raczej się nie zmieni bo po prostu inaczej się nie da. Przykre to ale tak to wygląda. W momencie podpisania papierka zespół godzi się na warunki organizatora. Publiczne dzielenie się takimi "smaczkami" jest przejawem braku profesjonalizmu i nie ma najmniejszego sensu. Bo po pierwsze; ludzie z branży i tak o tym wszystkim wiedzą, więc ameryki pani tu nie odkrywa, po drugie; osoby postronne (publiczność, fani) ani tego nie zrozumieją, ani rozumieć nie muszą. Do tego ten wpis na blogu źle wróży zespołowi bo kolejni organizatorzy dwa razy się zastanowią zanim was zaproszą do siebie (wiadomo, że nikt nie lubi długich języków). Nie chcę być źle zrozumiany więc jeszcze raz potwierdzę, że to co pani opisała wcale mnie nie zaskakuje i pewnie nie odbiega od prawdy nawet jeśli brać pod uwagę pani emocjonalne podejście do sprawy. Tak wygląda dorosły świat "szołbiznesu" i albo się gra według jego reguł albo zmienia się fach lub zostaje artystą niszowym. Prawda jak zawsze leży gdzieś pośrodku . Czy Rawa Blues powinna promować krajowych artystów? Pytanie retoryczne :) Jasne, że tak! Samo to, że jest mała scena świadczy o tym. Cała masa zespołów dzięki rawce się wybiła i pewnie jeszcze sporo się takich młodych kapel wybije. Czy mogło by to być lepiej przeprowadzone? Pewnie tak, ale na pewno publiczne plotkowanie temu nie pomoże. Wracając jeszcze do technicznych problemów zespołu/ów. Jeśli zespół nie stawia się w komplecie na próbę lub w ogóle to to jest problem zespołu a nie organizatora. Próba dźwięku to próba dźwięku a nie próba dla zespołu po to by przećwiczył sobie repertuar. Jeśli zespół ma ze sobą realizatora FOH i MON to oni decydują wraz z zespołem jak spożytkują przyznany im czas na tzw sound check, jeśli zespół realizatorów nie posiada to realizują go "najemnicy" i wtedy jest jak w fabryce czyli taśmowo. Co do cen na zapleczu to rzeczywiście nieco przesadzają z tym w Spodku, no ale to wysokie progi więc nikt nie będzie się martwił tym, że muzykujący student mniej wydaje tygodniowo na jedzenie niż tam lampka koniaku kosztuje. Na koniec życzę pani wielu sukcesów z zespołem i może za parę lat pan Dudek zaprosi was na scenę w Spodku już nie jako zapchajdziurę a jako pełnokrwistą kapelę. Trzymam za was kciuki.

      Usuń
  25. Niestety dla polskiego artysty (czy to dla klasyka czy to dla muzyka rozrywkowego) występowanie na rodzimej scenie nigdy nie jest łatwe, a organizator nigdy nie potraktuje go godnie. nie wiem, czy to w myśl zasady "na swoim podwórku prorokiem nie będziesz" czy z powodu kompleksu światowego prowincjusza jaki zdaje się przyćmiewać móżdżki polskim managerow przerożnych festiwali. Pani alocjo! Prosze mi wierzyć, że nie jest pani odosobnionym przypadkiem. W tym roku miałam mierną przyjemność wystąpienia w swoim rodzinnym mieście na Miedzynarodowym- podobno- festiwalu Silesia sonans. To festiwal muzyki klasycznej. Organizatorem tej imprezy jest od wielu lat skromny ksiądz z miejscowej parafii, który na jego nieszczeście ma pecha otaczac sie totalnie niekompetentnymi ludźmi. Festiwal odbywa się we wrześniu, ale przezornie już w czerwcu ustalilam program koncertu, dostarczyłam materialy nutowe dla orkiestry, określilam stawkę i poinformowałam o kilku BARDZO istotnych szczególach technicznych... w sierpniu upewnilam się (JA , solistka - a nie organizator, ze wszyscy muzycy mają nuty i że wiadomo o tym, że należy wypożyczyć z filharmonii klawesyn)...jakież było moje zaskoczenie gdy 2 dni przed festiwalem klawesynu nie było...na dzień przed koncertem nadal go nie było... w dodatku organizatorka z ramienia owego proboszcza, fatalna dziewucha z megakompleksem prowincjusza zajela sie jedynie promocja 2 koncertow festiwalowych - swojej kuzynki i jej koleżanki po fachu...ewidentnie gdzieś mając pozostałych muzyków. Od postronnych ludzi dowiedzialam się iż mój koncert, koncert pewnego organisty oraz recital pewnej skrzypaczki to "tylko programowe zapchajdziury" nie mówiąc o tym, że akurat nasz koncert bila na głowę te wszystkie "rozreklamowane do bólu". Aby było śmiesznie umowę dostaliśmy do podpisania w dniu koncertu w trakcie proby generalnej mimo , ze od czerwca wszyscy mówili iż ma byc takowa przygotowana na miesiac przed festiwalem... panienka-organizatorka z przypadku miała nas serdecznie gdzieś... no bo przecież musiała latac koło tyłka kuzyneczce i jej kolezance...na koniec okazało się, ze gdybym się nie przypomniała po prawie miesiacu...nie otrzymala bym honorarium...ponadto kwota na umowie, a kwota ustalona w czerwcu rózniły się znacząco...gdyż netoo nie oznacza brutto.
    Niestety dla nas muzyków, ten proceder się nie skonczy ponieważ w wielu miejscach, ludzie organizujący imprezy kulturalne otzrymuja swoją prace tylko i wyłącznie po znajomosci. ich praca jest ewidentnym przykladem braku elementarnej wiedzy z marketingu kultury i... co najgorsze...dla nich polski muzyk - szczególnie młody, który już dawno swoim poziomem dokopał "pseudogwiazdom z Farszafki" jest zwykłym programowym zapchajdziurą , któremu nie należy sie minimum szacunku za trud, prace i artyzm jaki włożył w swój występ. Niestety nie nalezy pchac się na niektóre festiwale za wszelką cenę byle tylko utrzymać się na "fali" bo zagranicznemu muzykowi i farszawskiemy zdychającemu dinozaurowi organizator zawsze wejdzie w zad ...i chocby tamten zapil , zaćpał, fałszował to i tak będzie się rozpływał nad jego przeszłościa...zamiast nad młodym, ambitnym , pracowitym i utalentowanym muzykiem. Głowa do góry i prosze pamiętać. JEŚLI SAMI NEI BEDZIEMY WYMAGAC I SIE CENIC I DAWAC STAWKI , KTÓRE ŚWIADCZĄ O NASZEJ KLASIE...TO INNI NAS TEŻ NIE BĘDĄ SZANOWAĆ, NIE BĘDĄ TRAKTOWAĆ POWAŻNIE I Z NALEZYTYM SZACUNKIEM. Jestem śpiewaczką operową, ale wiem i widzę jak wygląda polski srołgobiznes... Pani Alicjo, ludzie oceniaja nas i traktują przez pryzmat własnej osoby, im ktos ma większe kompleksy tym bardziej boli go cudzy sukces i talent! Show must go on , ale nie za wszelką cenę...przeciez my kobiety lubimy z usmiechem spojrzeć sobie w lustrze w twarz ;) Pozdrawiam ciepło
    Anna Patrys

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Anno, ma Pani całkowitą rację. Nie wiem, co możemy zrobić poza tym, że będziemy o tym mówić... Życzę powodzenia i jak najwięcej wspaniałych koncertów łączących ludzi, bo muzyka ma taką wielką moc :)

      Usuń
  26. Moze dobrze byłoby na Pana Organizatora wylać kubeł zimnej wody i zorganizować akcję, mającą na celu totalny bojkot przyszłorocznej imprezy...

    OdpowiedzUsuń
  27. 100% poparcia. Walcz o swoje.
    pozdro sedit.

    OdpowiedzUsuń
  28. Jak widać wcale nie jest łatwo. Widzowie niewiele wiedzą o kulisach. Wygląda na to, że niedługo niewiele polskich zespołów pojawi się na takim festiwalu. Jestem z Wami ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Alicja ma rację. Nie o to chodzi, aby zrobić koncert za wszelką cenę. Pan Dudek najwyraźniej zapomniał, że kiedyś był muzykiem i należy do polskich - szczególnie polskich - zespołów podejść z jak największym szacunkiem. Jak wcześniej wspomniałaś, to nie jest tak, że liczy się kasa. Liczy się wszystko. Począwszy od tego z kim się ma przyjemność występować, skończywszy na uczciwym potraktowaniu zarówno obcokrajowców, jak i polskich wykonawców. Myślę, że to będzie początek końca chciwości Pana Dudka. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  30. Ten blog jest nieczytelny graficznie, mdłe kolory zlewają się w jedno..

    OdpowiedzUsuń
  31. Alu, dobrze, że to opisałaś... Dobrze, żeby ktoś napisał, co się dzieje z pieniędzmi!!!

    OdpowiedzUsuń
  32. jestem za strajkiem polskich artystów w przyszlym roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też, wreszcie będzie można odetchnąć od paru "gwiazd"..

      Usuń
  33. niestety nie dotyczy to tylko sceny bluesowej. tak naprawde dotyczy całej Polski mam mnóstwo tego typu doświadczeń, gramy elektronike. Jeszcze wielokrotnie to się bedzie powtarzało i jeszcze nie raz zostanie to opisane.

    Słabe to bo jest lenna sytuacja. nie dosyć że płacimy anglosaskim zespołom tak jak mało kto na swiecie, to jeszcze idzie to z naszych podatków (sic!!) czyli ty płacisz ja płacę, twoi przyjaciele itd, tylko jak polskie zespoły mają się rozwijać, przetrwać zarobić na życie. my sami siebie traktujemy najgorzej, więc jak mają nas inni szanować. podobno Polak wszystko zniesie.

    Mam nadzieję że w końcu coś się zmieni bo ja też do słabeuszy nie należę ale już patrzeć na to nie moge. POWODZIENIA>

    OdpowiedzUsuń
  34. Niestety dotyczy to całej Polski. Gramy elektronikę w PL ale też poza. Jest to lenna sytuacja, płacimy anglosaskim zespołom pieniądze jak mało kto na świecie a w większosci z państwowych pieniędzy.

    czyli de facto ty płacisz, ja płacę twoi przyjaciele, fani składają się na to abyś nie miała dostępu do cateringu (sic!) abyś była traktowana najgorzej w swoim własnym kraju za swoje pieniadze. pewnie jeszcze wiele razy będzie to publikowane.

    przedwczoraj przeżyłem coś podobnego w warszawie. słysząc na próbie dżwieku że nie zasługuje na to aby techniczny przesunął piec gitarowy angielskiego zespołu o 50cm bo nie miałem miejsca aby się rozstawić. ot takie tam czułości. . garderoby nam nie pokazali. dowiedziałem się że była jak już wychodziliśmy po koncercie

    na prawdę to musi się zmienić bo inaczej jak polskie zespoły mają się rozwijać, zarabiać pieniądzie i żyć normalnie, skoro wielka kasa idzie na anglosasów i to wcale nie zawsze interesujacych pod względem artystycznym.??

    POWODZENIA>

    OdpowiedzUsuń
  35. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  36. Siedzimy w różnych muzycznych niszach, ale to o czym piszesz to w Polsce cholernie smutny standard. Polskie zespoły to zapchajdziury, które powinny organizatorów całować po rekach za możliwość zagrania na ich imprezach przed gwiazdami (co często oznacza byle kogo, kto przyjedzie zza zachodniej granicy). Zwroty? Noclegi? Catering? HA HA HA! Polskie zespoły powinny za to wszystko zapłacić. A wiesz co jest najgorsze? Że jak już zespół się wyrwie z tego bagna i zacznie sam na siebie zarabiać to staje się taki sam jak Ci organizatorzy - chcesz z nami grać? to płać!

    Smutne to i boleśnie prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  37. Chcę zaznaczyć, że nie piszę o Panu Dudku i proszę, żeby bezpośrednio się o Nim tutaj nie wypowiadać, a w szczególności nikogo nie obrażać. Obraźliwych komentarzy nie będę umieszczać na forum.

    OdpowiedzUsuń
  38. Ale to własnie Irek Dudek odpowiada za taką organizację

    OdpowiedzUsuń
  39. Byłem na Rawie w 2008 na głównej scenie i zgadzam się z opinią p. Alicji.

    Jest faktycznie infrastruktura z lat '70-tych i 15 minut na scenie. Muszę jednak powiedzieć, że dzień przed koncertem akustycy potraktowali nas bardzo miło, choć gdy u gitarzysty pojawił się problem z brzmieniem pieca, p. Dudek nie dał nam się tym dokładnie zająć i pogonił nas ze sceny, bo czas minął. Generalnie, najmilszy ten gość nie jest, ale nie wchodziłem z nim w bliższą interakcję.

    Cieszę się z tego, że byłem na dużej scenie, bo to co się dzieje na bocznej, to jakaś porażka - znajomi grali tam o 11.00, a przy tragiczne warunki akustyczne. Odradzam serdecznie taką ścieżkę kariery. Nam koncert też nie otworzył żadnych drzwi, co więcej był on pośrednią przyczyną rozłamu w naszym zespole. bo się przetrenowaliśmy przed tą Rawą : )

    Hotel mieliśmy dość obskurny, ale nikt nas z niego nie wywalił w dzień grania. Kolega rozliczał dojazd kilometrówką, więc na piwo było. Co do piwa - dzięki plakietce ''Muzyk'' mogłem sobie je kupić w barze za sceną, czego nie mogła powiedzieć o sobie publiczność (czy naprawdę ta prohibicja na koncercie to taki dobry pomysł?). Za żarcie faktycznie musiałem zapłacić sam.

    Generalnie, na festiwalach bluesowych, gości traktuje się lepiej niż gospodarzy - np. na festiwalu w Gdyni znajoma kapela z wieloma wygranymi konkursami i laurami dla najlepszych instrumentalistów gra w piątek o 16.00.

    Od dłuższego czasu w bluesie już nie robię, co nie zmienia faktu, że to była moja akademia muzyczna i do dzisiaj mi się wiele rzeczy z tego przydaje.

    OdpowiedzUsuń
  40. Wiec ja tez cos dodam od siebie. Calkiem przypadkowo tutaj trafilem. To co Ala opisujesz tutaj to nie jest tylko na koncertach. To jest wszedzie. W pracy, w restauracji, na dwocu gdziekolwiek Polak traktowany jest jak smiec ! Tam gdzie pracuje jest to samo - Nie podoba sie to sie zwolnij - bo pracodawca ma na moje miejsce 10 innych osob ktore za te marne grosze beda tyrac. A wez sie odezwij to Cie zlinczuja ! Dlatego szacunek za wyrazenie swojej opinii. Cos z tym trzeba zrobic ! Broni sie wszystkie inne nacje, jesli cos sie stanie zawsze polak jest winny... Przykre to jest ale niestety do czegos takiego doprowadzili ludzie ktorzy nami rzadza. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo. Tylko zastanówmy sie, czy sami za to wszystko nie odpowiadamy. A nie lepiej sie zastanowiić na kogo głosować? Macie to wszystko na co sobie zasłuzyliscie.
      Na temat tej sytuacji sie nie wypowiadam. Lubie jeździć na Rawę ( choć tzw catering jest do bani: 100 metrowwe kolejki do herbaty i kawy) . Lubie i wasz zespół. Widzę postepy waszej mozolnej pracy. Zyczę wytrwałości i mądrości przed jakimi kolwiek wyborami

      Usuń
  41. Smutno się czyta takie rzeczy. Hoodoo Band to obecnie jeden z najlepszych, koncertowych zespołów w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  42. Bardzo dobrze,że są takie osoby jak Ty,które mają odwagę by pisać jak na tym festiwalu wygląda na prawdę ! Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  43. Od kilku lat słyszałam tu i ówdzie o sytuacji muzyków na Rawie, informacje docierały do mnie raczej w formie komentarzy od samych zainteresowanych - wszystko, co opisujesz bardzo pasuje do tego, co już wiedziałam. Przykro mi, że też musieliście tego doświadczyć, tym bardziej, że moim zdaniem jesteście znakomitym składem ze sporym potencjałem (gdy rozważałam kupno biletów na tegoroczną edycję festiwalu, byliście dla mnie jednym z argumentów "za"). Komentarze "Panów od Rawy" o wodzie sodowej tylko potwierdzają to, co myślę o organizatorach - przekonanych o tym, że prawda jest tylko jedna i że to oni ją znają, ech....

    Dorzucę jeszcze jedną cegiełkę do utyskiwań na temat festiwalu, która sprawiła, że ostatnio Rawę omijam szerokim łukiem - mam na myśli stosunek organizatora imprezy do uczestników, tj. do publiczności. Jest on bliźniaczo podobny do tego, w jaki sposób traktuje się muzyków...

    Od lat jeździłam na Rawę i od lat marzłam w Spodku od godziny 15 do 1 w nocy, ratując się podłej jakości kawą, przysuszoną drożdzówką, niesmaczną kiełbasą i takimż karczkiem, starając się maksymalnie skupić na muzyce - ileż jednak czasu można spędzić nieprzerwanie przed sceną?

    Brak możliwości wyjścia na zewnątrz (choćby przez wprowadzenie opasek na ręce), beznadziejne zaplecze i catering, zakaz picia alkoholu na terenie imprezy (dla mnie niezrozumiały, nie chodzi rzecz jasna o pijaństwo, tylko o to, co na innych imprezach jest normalnie dostępne - w końcu każdy z uczestników jest dorosły i bierze za siebie odpowiedzialność), potwornie drogi parking, niemiła obsługa (porządkowi!!) i do tego niezrozumiałe przepisy (od kilku lat niemożliwe jest schodzenie na płytę z najtańszych miejsc sektora niebieskiego...) - to wszystko składa się na to, że moja motywacja do udziału w tej imprezie spada praktycznie do zera. Jako osoba z publiczności czuję się tam niepoważnie traktowana, a przymus pozostania w Spodku od początku do końca, by móc wysłuchać głównej gwiazdy odczytuję jako brak zaufania do mnie jako uczestnika.

    Niedaleko Spodka jest super miejsce z dobrym, domowym jedzeniem i pysznym grzańcem - zawsze za nim tęsknię, gdy zbliża się godzina 19, a jedyne, co pozostało do jedzenia w części stołówkowej to średniej jakości zimnawe barowe "przysmaki".

    Uwielbiam bluesa, mieszkam stosunkowo niedaleko, jednak więcej się na Rawie prawdopodobnie nie pojawię. No, chyba że dla jakiejś wybitnej gwiazdy zagranicznej. I już samo stwierdzenie tego faktu jest dla mnie po prostu przykre.

    Pozdrawiam całe HooDoo, grajcie dalej w dobrych dla Was miejscach. Trzymam kciuki!

    PS. Choć tyle, że miniony weekend był łaskawy w sensie pogodowym i spędziłam cudowne 3 dni w Bieszczadach, jamując przy ogniskach - można powiedzieć, że miałam swoje święto bluesa :)

    OdpowiedzUsuń
  44. a to Polska właśnie. Polskie media, polskie wytwórnie płytowe, polscy redaktorzy muzyczni, polscy organizatorzy. Wszystko "polskie', jedno
    towarzystwo warte siebie. Jeden kompleks małego polaczka i jedna
    mamona, która tłumaczy brak szacunku i honoru. Żenada.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam szczęście poznać znakomitych ludzi dzięki muzyce bluesowej. Takie osoby jak Pan Jan Chojnacki, Wojciech Mann czy Andrzej Jerzyk to wspaniali dziennikarze muzyczni, przepełnieni wielką pasją do muzyki, a przy tym z ogromną wiedzą muzyczną. Nie jest wcale zawsze tak źle! :)

      Usuń
  45. Nie powiedział tego zdania pan Dudek, ale jego prawa ręka, od paru lat z Rawą związana. Podobno nie powiedział, że polskie zespoły są beznadziejne tylko ciut dosadniej (nie wiem, nie byłem przy tym) . Fajnie, że to opisałaś i dobrze, że parę osób na facebooku wrzuciło linka do Twojego bloga.
    P.S Świetny "koncert" Hoodoo Band - Lucky in love nuciłem całą niedzielę ;)

    Zniesmaczony

    OdpowiedzUsuń
  46. Rawa Blues jest dla Ireneusza Dudka imprezą która ma przynieść:
    a) dochód - tylko to się liczy -dlatego tak traktuje polskie zespoły, gdyż wie że z racji prestiżu tej imprezy chętni zawsze się znajdą
    b) promocję - ale tylko jego samego - zauważcie że od wielu już lat ZAWSZE występuje na swoim festiwalu, a jego nazwisko na plakatach jest pisane taką samą czcionką jak zagranicznych gwiazd :)
    c) odzew w zagranicznym światku bluesowym, który to pozwoli mu w następnych latach zaprosić kolejne znane gwiazdy, zarobić jeszcze większą kasę(oszczędzając na polskich muzykach w każdy możliwy sposób i traktując ich jako "zło konieczne"bez którego nie będzie dofinansowania) i znów promować swoje nazwisko dużymi literami...

    GRAŁEM NA RAWIE 1 RAZ W KONKURSIE I 2 RAZY NA DUŻEJ SCENIE
    więc wiem co mówię

    OdpowiedzUsuń
  47. Mit obalony ! wielokrotnie !
    Źle się dzieje w "państwie duńskim" po cholerę mieć marzenia "Rawa Blues" ech ręce opadają. Byłem naiwny. Mam żyletkę z 88 na pasku od gitary ale przesłonię ją żałobnym kirem na znak protestu. Zrewiduję poglądy i dam sobie spokój. Jest tyle fajnych imprez po co się ciskać na wielkie LITERY.

    Yaniu

    OdpowiedzUsuń
  48. Ala, co zrobić... Tak się dzieje nie tylko w branży muzycznej, ale w każdej innej, która zrzesza artystów. Ja w swoim przypadku mogę mówić o fotografii. Iluż to zdolnych Polaków zostaje odkrytych na Zachodzie i tam odnosi wielkie sukcesy... Dzięki Sieci wiadomo, że takich przypadków jest mnóstwo i to jedynie potwierdza jak długa jeszcze droga czeka polską mentalność. Możemy to jedynie zrzucić na karb socjalistycznych zaszłości, które wyplenić nie jest łatwo. Kilka pokoleń, nie mniej. Co nie zmienia faktu, że TRZEBA ROBIĆ SWOJE :) Ja jako człek z jakimś tam muzycznym background`em i ogólnie osoba wrażliwa doceniam mocno to co robicie i trzymam za Was mocno kciuki. Bo warto :) Powodzenia! Nie poddawać się :)!

    OdpowiedzUsuń
  49. Hej Alicjo,

    Nie wiem, jak naprawdę potraktowano Twój zespół, bo niby skąd mam wiedzieć, ale i tak się wypowiem:)

    Żeby to było jasne; nie słyszałem wcześniej o Waszym zespole, a dzięki Rawie mam ochotę zobaczyć Was znowu na żywo. Podobnie z Cheap Tabacco – elegancka Pani na wokalu! To jest w tym wypadku zasługa Rawy. Większość zespołów ma okazję zaprezentować po prosu swego rodzaju wersję demo swoich umiejętności i talentu.

    Zagraliście bardzo fajnie, ale szczerze mówiąc, czy zamiana Waszego występu na jakiś inny polski band zmieniłaby frekwencję na tegorocznej Rawie. Niestety brutalna prawda jest taka, że ludzie płacą takie ceny za bilety, po to żeby posłuchać muzyków takich jak Keb, Otis, czy R. Foster.
    Gdyby było inaczej, tłumy byłyby w Spodku już o 15:00, bo przecież Line-up i występ Waszego zespołu nie był tajemnicą. Przecież zaczęło być trochę gęściej dopiero w czasie koncertu Stone Foxów.

    I na boga, przecież chyba podpisujecie umowy przed koncertem, więc wiecie jakie są warunki związane z wiktem, czy czasem trwania koncertu! Chyba, że Rawa nie wywiązała się z warunków umowy, ale z Twojego tekstu nie wynika, że to miało miejsce. Jeżeli Wam to nie odpowiada, to przecież nikt Was nie zmusza do grania.

    Wracając do Pani z Cheap Tabaco - ona jakoś nie potrzebowała żadnej z amerykańskich gwiazd, żeby wraz z zespołem zagrać wspaniałe jam session po Rawie w jednym z katowickich klubów (dziękuję - ten funky basior!!).

    Czytałem kiedyś biografię Dudka i muszę powiedzieć, że grał w gorszych warunkach niż te opisane przez Ciebie przez wiele lat dokładając do interesu i jakoś nie narzekał. Przecież skoro jesteście niezwykłym zespołem to wszystko przyjdzie samo. Led Zeppelin, czy Rolling Stones też za młodu się nie uskarżali. Na to trzeba sobie zapracować.

    Co Ty o tym myślisz?

    Wspomniałaś tez o innych festiwalach bluesowych w Polsce (na niektórych byłem, na niektórych nie). Który z tych festiwali gościł Roberta Cray’a, czy Koko Taylor??!! Może są ok, ale wolę jedną Rawę, niż pozostałe razem wzięte.

    Jeżeli obraziłem Cię którymś z moich komentarzy to przepraszam, nie to było moim zamiarem, ale też mam prawo do wolności słowa:)

    Życzę sukcesów z HooDoo i mam nadzieję, że zobaczę Was za niedługo na żywo na trochę dłuższym koncercie!

    Domin

    P.S. Pamiętam koncert śp. Tadeusza Nalepy sprzed kilku lat na Rawie (byłem jeszcze szczylem z liceum) i nie uważam, żeby jego występ został potraktowany przez organizatorów po macoszemu. No a przecież był tylko Polakiem…

    OdpowiedzUsuń
  50. nasze ELYTY są zapatrzone i zafascynowane zachodem a swoich ziomków traktują jak śmieci... zaraz zaraz ale kiedyś to już było? hmmm czyżby nie przed zaborami?

    OdpowiedzUsuń
  51. cyt: "GRAŁEM NA RAWIE 1 RAZ W KONKURSIE I 2 RAZY NA DUŻEJ SCENIE
    więc wiem co mówię" - może wszystko to potwierdzić wielu wykonawców z Polski, którzy po wygranym konkursie, zagrali jeszcze kilka razy na Dużej Scenie - ta sytuacja powtarza się min. od 15/16 lat

    OdpowiedzUsuń
  52. Prawdziwi bluesmeni nie śpią w hotelach tylko w marynarce i to od roku w tej samej.
    Tylko wydaje się wam, że czujecie blusa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jednak uważam, że ważniejsze co masz w sobie, a nie na sobie i że muzykalność i wygląd to dwie odrębne kwestie. Ale każdy ma prawo do własnej opinii :)

      Usuń
    2. A mnie się wydaje, że to była tylko metafora - muzyk-pasjonat gra dla muzyki, dla fanów, a nie dla lustra w garderobie ;-)

      Usuń
    3. Tak, ale za co zje obiad? Może ma zacząć gryźć tę marynarkę? Jakby była świeża to jeszcze może, ALE ROCZNĄ?!

      Usuń
  53. Brawo Ala. Ileż to godzin rozmów na takie i pokrewne tematy wśród muzyków przegadano. Przeczytałem komentarze i co pocieszające wyłazi z nich cała stara prawda. Stara prawda jest taka: Jak sami nie będziemy się szanować, to na pewno nie będą nas szanować inni. I działa to zarówno w skali mikro, czyli osobowej, jak i w skali makro, czyli całych środowisk, grup społecznych i wreszcie narodu. Polacy generalnie nie szanują się wzajemnie, a już jeśli występuje między nimi stosunek zależności, tym bardziej. Nie szanują i nie doceniają swoich osiągnięć. Bardzo często natomiast, króluje u nas bałwochwalstwo w stosunku do obcych. I też działa to w każdej skali. Najczęściej najtrudniej jest zadowolić publiczność i organizatora we własnej miejscowości. Każdy z zewnątrz będzie traktowany łaskawiej. Dobrze, że taki temat porusza Ala, której w żaden sposób nie można zarzucić, że nie zna się na tym co robi i że jej się zdaje, czym łatwo w mediach byłoby wymanewrować mniej znanego muzyka. Szacunek! Tomek Herman. Bluesferajna.

    OdpowiedzUsuń
  54. Mam mieszane uczucia. Na początku odniosę się do samego wpisu, który wg mnie jest bardzo ostry i doczekał się ostrej, a momentami niesmacznej riposty ze strony organizatora. W ten sposób powstało małe bagienko, które budzi we mnie trudny do określenia żal. Biorąc pod uwagę wszystkie przytoczone fakty, organizator faktycznie stosuje praktyki, których sam nie jestem w stanie zrozumieć. Jednak wydaje mi się, że pójście w ten sposób na wojne z RAWĄ nic nie da, do niczego dobrego nie doprowadzi. Jest w tym oczywista wina organizatora, ale ponieważ sam tego nie doświadczyłem - pozostane z boku i nie będę tutaj ani wysyłał słów wsparcia, ani przypominał złośliwie "jajecznicy". Najlepszym wsparciem będzie kupno płyty i do tego się ograniczę.

    Natomiast jeśli chodzi o sam festiwal. Przede wszystkim nie zgodzę się z tym, że alkohol powinien być sprzedawany. Obok mnie siedziała rodzina z dwojgiem dzieci w wieku może 6 i 12 lat. Była przemiła, rodzinna atmosfera, a pod sceną i tak wielu ostro narąbanych widzów, rzygowiny w toalecie, wszechobecny smród alkoholu. I to pomimo faktu, że oficjalnie alkoholu na festiwalu nie było... Być może niektórzy potrzebują promili, ponieważ dopiero wtedy dobrze odbierają muzykę - ale to mają na klubowych koncertach, których przecież jest od zatrzęsienia, a ten jeden festiwal niech będzie przyjazny również abstynentom i rodzinom z dziećmi. Polacy w zbyt dużym procencie niestety pić nie potrafią.

    Poziom tegorocznej Rawy oceniam wysoko, jeśli chodzi o dużą scenę. Poza występen Pana Dudka, który w ogóle do mnie nie trafił - poziom był równy, nie było przerw - nie zgodzę się, że polskie zespoły jakoś odstawały od gwiazd. Co do uwag związanych z samym festiwalem to obecna formuła chyba się już wyczerpała. Wg mnie powinno się rozbić festiwal na dwa dni, dzięki czemu poza krótkimy występami polskich mniej znanych muzyków, dałoby się wcisnąć pełne godzinne występy przynajmniej dwóch lub trzech polskich bandów i do tego zmieścić gwiazdy - po dwa 90-minutowe koncerty każdego z dni. Wtedy być może łatwiej byłoby całość ogarnąć, a Hoodoo Band, który wg mnie zasługiwał na przynajmniej 45 minutowy występ, mógłby pokazać się publiczności.

    Ja jednak muszę też patrzeć okiem widza, a jako abstynent i człowiek dość wygodny - dobrze się na Rawie bawiłem. Lepiej niż na kilku innych wymienionych polskich festiwalach. Choćby ze względu na jakość przekazu i poziom prezentowany przez muzyków.

    Mimo wszystko mam nadzieję, że Hoodoo Band jeszcze na Rawie zagości, choć ten przypadek zdaje się idealnie pasować do powiedzenia, że nadzieja jednak matką głupich jest.

    OdpowiedzUsuń
  55. Nie wnikając w istotę argumentów żadnej ze stron, przy okazji czujemy się w obowiązku odnotować, że w tekście A. Janosz pojawił się też paragraf zawierający półprawdy i przekłamania pod adresem Kwartalnika Twój Blues. Przy okazji chcemy przedstawić nasz punkt widzenia. A. Janosz ma pretensje do Kwartalnika TB, że nie poświęca jej zespołowi dość uwagi i miejsca na swych łamach: "(…) autor napisze w jednym zdaniu, że zespół był na początku zestresowany, ale się rozkręcił co w przypadku opisu występu HooDoo przed Johnem Mayallem jest zdecydowanie zbyt ubogim opisem (…) My jako zespół już na zawsze zapamiętamy niesamowite przyjęcie nas przez publiczność, owacje na stojąco i ilość sprzedanych płyt po koncercie." Zastanawiamy się komu i według jakiej miarki decydować o tym co jest, a co nie jest wystarczająco długim i godnym opisem? Cytat pochodzi z recenzji festiwalu Legend Rocka w Dolinie Charlotty, gdzie HooDoo Band wystąpił jako support Johna Mayalla. Gwoli ścisłości, o HooDoo Band było napisane tak: "(…) Najpierw HooDoo Band, z odczuwalnymi na początku oznakami tremy, dał w sumie bardzo dobry koncert, a wyrazistą oznaką tego był spory popyt na płyty, których dość szybko zabrakło." Jak widać, autor nie omieszkał opisać wspomianej przez A. Janosz świetnej sprzedaży płyt, podając ją jako niewątpliwy dowód na sukces ich występu, oraz określić występu jako "bardzo dobry". A. Janosz natomiast zapomniała akurat tę część tego zdania w swym wywodzie zacytować. Warto dodać, że rzeczona recenzja festiwalu była okraszona sześcioma (6) zdjęciami: 2 zdjęcia Johna Mayalla, 2 Carlosa Santany, 1 Alice Cooper i 1, na którym widnieje HooDoo Band.
    Najlepszym komentarzem do zarzutu o rzekomym pomijaniu przez TB zespołu HooDoo wydaje nam się rzetelne zestawienie wszystkich poświęconych temu zespołowi oraz jego członkom publikacji, jakie pojawiły się na naszych łamach od chwili powstania zespołu, które publikujemy poniżej. Przy okazji warto zaznaczyć, że w tym czasie pojawiła się w Twoim Bluesie dokładnie jedna reklama, wykupiona w 2009 roku przez wydawcę płyty zespołu, co zadaje kłam zarzutom, że w TB piszemy tylko o tych, którzy wykupią reklamy. Lista zawiera tylko publikacje w wersji drukowanej TB, a informacje o zespole i jego członkach pojawiały się też wielokrotnie na TB-Online.
    A. Janosz chwali się w swym wpisie otrzymanymi nagrodami: "Nie bez powodu dostaliśmy tytuł Najlepszego Zespołu Bluesowego w kraju czy Odkrycia Roku przez fanów bluesa, a nasz gitarzysta dwa lata z rzędu wybierany jest przez publiczność Gitarzystą Roku." Ciekawe, że A. Janosz uznaje wymienione przez siebie nagrody za dość prestiżowe by się tu nimi pochwalić, jednak zapomniała napisać, że są to nagrody przyznane nie przez bliżej nieokreśloną publiczność, ale konkretnie przez prenumeratorów i dziennikarzy Kwartalnika Twój Blues. A. Janosz najwyraźniej musiała też zapomnieć, że nagrody te wraz z zespołem odbierała na organizowanej przez ekipę TB dorocznej Gali Blues Top, gdzie wszyscy muzycy mieli zapewnione noclegi ze śniadaniami w trzygwiazdkowym hotelu (również dla osób towarzyszących, nieodpłatnie), garderobę, ciepłe i zimne napoje oraz bezpłatne posiłki ciepłe i zimne, w trakcie prób i koncertu oraz po nim. Wszystko to zostało im zapewnione wyłącznie z dobrej woli organizatora ponieważ ani członkowie zespołu ani ich management o jedzenie i napoje ciepłe ani zimne, ani wyposażenie garderób nigdy nie prosili, choć ogólnie przyjętą zasadą jest, że tego typu wymagania są przez management artystów przedstawiane organizatorom imprez w formie pisemnej jako część umowy.

    OdpowiedzUsuń
  56. Lista publikacji w Kwartalniku TWÓJ BLUES poświęconych zespołowi HooDoo Band oraz jego członkom:
    nr 54 - foto (festiwal Legend Rocka)
    nr 53 - foto (Gala Blues Top), foto (Las Woda & Blues)
    nr 52 - foto (Blues Top 2012), wzmianki o płycie w "Recenzenckim Top 5" dziennikarzy TB
    nr 51 - wywiad 2 strony + zdjęcia, pełnowymiarowa recenzja płyty Bartka Miarki
    nr 50 - foto (Olsztyńskie Noce Bluesowe), foto (Lauba Pełno Bluesa), foto (Tauron Letnia Energia Muzyki)
    nr 48 - foto 1/2 strony (Bluestracje), pełnowymiarowa recenzja płyty Alicji Janosz
    nr 45 - foto (Gala Blues Top)
    nr 44 - foto x 2 (Blues Top 2010), wzmianki o płycie w "Recenzenckim Top 5" dziennikarzy TB, wywiad 2 strony + zdjęcia, artykuł z serii "Zdarte Płyty" w opinii Alicji Janosz
    nr 42 - foto (Blues Nad Odrą)
    nr 41 - foto (Gala Blues Top), artykuł z serii "Zdarte Płyty" w opinii Bartka Miarki
    nr 40 - foto (Blues Top 2009), pełnowymiarowa recenzja płyty HooDoo Band
    nr 39 - wywiad 3 strony + zdjęcia
    nr 38 - foto (Blues Aperitiv), 1/2 strony relacji z koncertu HooDoo Band w Studiu Agnieszki Osieckiej + foto
    nr 34 - foto (Lauba Pełno Bluesa)
    nr 33 - foto (Bluestracje)
    nr 31 - foto x 2 (Jimiway)

    OdpowiedzUsuń
  57. Witaj Alicjo gdybys tego nie zrobila to by nikt o tym nie wiedzial , poniewaz ludzie ktorzy przychodza cie ogladac mysla ze dostajesz za to kupe kasy a tylko garstka wie ze przy jezdza sie po reklame a wystep w takim miejscu przy tylu osobach to wyzwanie ktore dostarcza andrenaline i zostawia sie problemy za scena....ale dobrze ze nie zapomnialas o tym tylko o tym napisalas. Pozdr

    OdpowiedzUsuń
  58. Bardzo się ucieszyłem, gdy pojawiliście się na scenie, wielka szkoda, że wam nie przydzielono więcej czasu. wielki pozdrowienia dla całego HooDoo Band

    OdpowiedzUsuń
  59. Ja tylko tak sobie myślę Alu, że wszystko można dogadać, że się robi za zwrot kasy itd. od tego sa umowy.
    Ale takich powiedzmy zwykłych ludzkich odruchów w stylu poczęstować herbatą nie powinno się wyceniać - jak to się mówi gość w dom Bóg w dom i jakieś takie uprzejmościowe minimum warto zadbać, wystarczy pomyśleć..
    To, o czym piszesz, jest w wielu branżach, w tym w mojej, ale spotykam wyjątki i je przechowuję w pamięci skuteczniej :)

    OdpowiedzUsuń
  60. Wreszcie ktoś powiedział na głos o czymś o czym wszyscy w światku bluesowym wiedzą od dawna. Podziwiam Cię Alicjo bo masz JAJA!!! Pewnie od teraz będziecie mieć "nieco utrudniony" dostęp do kilku polskich bluesowych wynalazków ale i tak było warto! Gram w zespole, który dopiero zaczyna szukać swoich kart w historii polskiego bluesa ale koncerty z różnymi ludźmi z topowej półki spowodowały, że wiele dziwnych opowieści do mnie dochodziło. Swoją drogą ciekawe czemu na Rawie nie gra od dawna Dżem a Styka mówiąc bardzo delikatnie nie wypowiada się ciepło o Dudku... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  61. Witaj ziomalko, najpierw przeczytałem to: https://rawablues.com/pl/aktualnosci/2013/10/7/oswiadczenie-organizatorow-na-zarzuty-alicji-janos/ Trochę nie tak było w umowie z tego, co czytam i nie jesteś obiektywna, ale teraz czytam Twoją wersję i sam nie wiem, co o tym sądzić. Prawda leży po środku. Fajny występ! Tak 3mać! Czasem warto ugryźć się w jęzor i ambicję schować do kapsy. Pokora zawsze się opłaci. Dudi często daje ciała. Kulisza też nie fajnie potraktowali na jego 25 lecie sceniczne. Miał wystąpić z kimś na Rawie i w ogóle mu nie odpisali na jego list. I.D. jest zaślepiony gwiazdami dużego formatu i lokalne gwiazdeczki go nie cieszą. Sam zapomniał, jak był "cielaczkiem"

    OdpowiedzUsuń
  62. Ironia polega na tym że blues powstał jako wyraz sprzeciwu murzyńskich niewolników przeciwko białym oprawcom. Teraz jeden pan chce wystrychnąć na dudka swoich polskich białych niewolników którzy pracują dla niego i na niego na jego indoor plantacji.

    OdpowiedzUsuń
  63. Witam,
    Szkoda, że nie zapytaliście wcześniej swoich kolegów muzyków jak jest na Rawie i jaki jest jej szef. Dziwna rzecz przy tym, że tak wielu mu ulega i daje sobie wchodzić na głowę. Wy i Jan Gałach Band niestety też zamiast ustalić wszystko od A do Z. Lata 80-te się skończyły. Rawa jest teraz tak naprawdę prywatnym festiwalem jej dyrektora, na który zaprasza od wielu lat trzeciorzędnych „bluesmanów” (oczywiście czasem jakiś wyjątek się zdarzy jak np. Koko Taylor, Robert Cray, James Blood Ulmer - artysta eksperymentujący i za bluesmana chyba się do końca nie uważa), którzy tu uchodzą za gwiazdy a u siebie np. pracują od pon. - pt. i w weekendy grają za parę groszy w jakiejś pobliskiej knajpce, bo wystarczy, że wyjdą poza obręb kilku kilometrów swojego miasteczka i nikt ich tam już nie zna. U siebie to pewnie marzą o festiwalu na taką skalę a na Rawie są gwiazdami pierwszej wielkości, podczas gdy rodzimi wykonawcy młodego pokolenia są traktowani coraz gorzej - porównanie mojego przedmówcy do niewolników wcale nie jest aż takie chybione. Jej dyrektor bezczelnie robi wodę z mózgu kolejnym pokoleniom fanów bluesa, którzy mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, że POLSKI Elektryczny Blues, czy Blues-Rock zaczął się w latach 60-tych na Śląsku i że Rawa Blues była w latach 80-tych festiwalem promującym tę muzykę, bo chyba mieszkamy w Polsce, prawda? Wielu śląskich muzyków, dawnych kolegów Dudka powie wam w ostrych słowach to, co stoczniowcy o byłym prezydencie. Wystarczy się rozejrzeć i zdać sobie sprawę z tego, że wielu z tych artystów, którzy kiedyś grali na Rawie już od lat tam nie gra z Dżemem na czele, któremu Dudek kiedyś wyciął numer pierwszy i ostatni raz... Zwrot kosztów dojazdu, czy jakieś grosze przez lata nie każdego interesują prawda? A tym bardziej zespół Dżem, który jest teraz jeszcze większą siłą niż Dudek i jego Rawa, dlatego myślę, że trzeba bardziej docenić inne festiwale, które dają jako takie warunki, których np. dla was na Rawie nie ma (pewnie prawda i tak leży gdzieś po środku – nigdy nie byłem na Rawie to nie wiem do końca jak tam jest) i nie wybrzydzać, bo też się to na pewno zdarza, prawda?;):))). Z resztą w czasach, gdy jej szef zaczynał i walczył przez długie lata było bardzo ciężko, ciężej niż teraz i myślę, że mimo wszystko o tym nie zapomniał. To wynika raczej z jego „polityki” działania.

    Życzyłbym sobie i wszystkim fanom bluesa żeby w Katowicach albo gdzieś indziej na Śląsku obok Rawy powstał nowy festiwal, który na szeroką skalę będzie promował Polską muzykę i Polskich wykonawców tak jak w latach 80 i wczesnych 90 Rawa...

    PS. @ pani Iwona z Chorzowa: Witam. Papieżem Polskiego Bluesa jak już to tak naprawdę jest Roman „Pazur” Wojciechowski.



    OdpowiedzUsuń
  64. Alu!
    naprawdę z przykrością się czyta to co opisałaś- nie takiego życia się spodziewam jako osoba która poważnie myśli o muzyce w nim obecnej...
    rób dalej swoje, masz genialny feeling i głos, a kto Cię zna wyłącznie z "jajecznicy" niech się zastanowi co wygaduje...albo posłucha Twoich obecnych dokonań, a nie mierzy Cię miarą z czasów, gdy miałaś 16 lat!
    trzymam kciuki i ślę moc buziaków!
    może jeszcze kiedyś uda mi się zawitać do Puław i się spotkamy? :)
    Natalka Piwowarczyk

    OdpowiedzUsuń
  65. Alu!
    z przykrością się czyta to, co opisałaś...nie takiego życia się spodziewałam, jako osoba poważnie myśląca o muzyce w nim obecnej... byłam na Ravie ino roz;) bo się ciut zniesmaczyłam, a spośród wszystkich wykonawców, wierz mi lub nie, najbardziej zmęczył mnie Irek i grany w kółko jeden szlagier! brrr...

    osobom, które szufladkują Cię za "jajecznicę" polecam przesłuchanie Twoich obecnych dokonań!!! albo przynajmniej uświadomienie sobie, że miałaś wtedy 16 lat i niezbyt wielki wybór, a wręcz Ci go nie zostawiono...
    trzymam kciuki i ślę moc buziaków!
    może do zobaczenia? :)
    Natalka Piwowarczyk

    OdpowiedzUsuń
  66. Grałem z zespołem na Rawie na małej scenie a później w jednym z klubów w nocy, po festiwalu. Moje wrażenia są takie, że jedynym plusem jest zagranie na Rawie, niech to będzie mała scena ale to Rawa... Poza tym nic, ani dziękuję, ani ciepłego napoju (zimnego zresztą też), nic, absolutnie nic... Zero, nofin!

    OdpowiedzUsuń
  67. Alicjo! "Chłopaki"! Dzisiaj odkryłem Waszą muzykę. To kawał dobrego rzemiosła muzycznego na wysokim poziomie. Od dzisiaj przybył Wam kolejny fan. Bądźcie pozdrowieni Fajni Ludzie!!

    OdpowiedzUsuń