19 paź 2012

obcas złamany - jamm był udany :)

Byłyśmy wczoraj z Bodziulą, na otwarciu pierwszego we WrocLove sklepu obuwniczego DeeZee. Otwarcie to organizowała moje koleżanka, pracująca jako PR-owiec - Ania. Wyszło Jej to pięknie (wielkie brawa za przepiękne i przepyszne muffinki! :P). Skoro już mowa o Ani, to polecam Wam magazyn, zatytułowany shot magazine, przy tworzeniu którego Ania również pracuje, a który jest (bez kryptoreklamy i kadzenia) moim zdaniem wyjątkowo współczesnym wydawnictwem, bliskim realiom i współczesnemu pokoleniu blogerek (hahaha, o zgrozo Ty! :P)
Ponieważ Bodziula to też Ania, a po tejże przygodzie związanej z otwarciem DeeZee, poszłyśmy na urodzinowy jam session kolejnej, tym razem śpiewającej Ani, to wczorajszy wieczór był totalnie AnioŁOwy :) A ja w moich DeeZee'owych butach tak tańcowałam, że obcas złamałam... Nic to, jest pretekst, aby kupić jakieś nowe, jesienno-zimowe (ależ mi się rymuje na temat tych charbołów, jak to się u nos na ślunsku godo :))
Właśnie Bartek znów gra jamm, a ja z okresową Molką (już nie jest szczeniaczkiem, ale kobietą! Suką znaczy się :P Dostała nawet z tej okazji jakieś ucho do gryzienia i nową piłeczkę na sznurku oraz majtki, które po 2 dniach rozgryzła) leżę na kanapie.
Dopiero co skończył się "Shreek 3", w którym pod koniec została wypowiedziana sentencja, mówiąca o tym, że nie jesteśmy tymi, za kogo mają nas inni, ale tymi, za kogo sami się uważamy. Znamy to wszyscy i brzmi pięknie, ale czy można się totalnie uodpornić na to, co myślą i mówią o nas inni ludzie? Wszak jesteśmy zwierzętami stadnymi, a pozycja w stadzie ma znaczenie, więc to, jak traktują nas pozostałe osobniki jest istotne. Ja próbuję i próbuję, a ponieważ moje życie się potoczyło tak, a nie inaczej, to wierzcie mi, że miałam wiele szans na podejmowanie prób uodpornienia się na zdanie innych ludzi (i potworów :P) Ale jak pośród wielu Waszych miłych komentarzy nagle pojawia się jakiś (zawsze) anonim, który zupełnie nie wiem po co poświęca czas, żeby mimo wyraźnej niechęci do mnie, czytać to co tu piszę, a następnie pisać mi wiadomości, aby uzmysłowić mi jaką miernotą jestem, to na prawdę odechciewa mi się kontaktu z ludźmi. Bo jak to jest, że czegokolwiek się nie dotkniesz, zawsze musi się trafić jakaś zołza, która aby się dowartościować, musi sprawić, by ktoś inny poczuł się jak gówno? Skąd Ci ludzie mają takie pomysły? Czy na prawdę nie mają lepszych rzeczy do roboty? Szczególnie w tak piękne dni jak ten dzisiejszy? Czy dzisiaj każdy musi być jurorem i oceniać wszystko i wszystkich, łącznie z tymi, których ta opinia interesuje tak samo jak zeszłoroczny śnieg?
A'propos pięknego dnia - nasz dziś był kac-day'em :P Wybraliśmy się autobusem do miasta po nasze autko i mieliśmy podwójne szczęście. Pierwsze takie, że mimo iż skończył nam się bilet parkingowy, nie dostaliśmy mandatu :P a drugie takie, że ktoś chciał nam urwać znaczek Mercedesa i mu się nie udało :)
Zaraz mykam spać, ale jeszcze Wam się pochwalę, że udało mi się zrobić pierwszy kołnierzyk sutaszowy i jutro wrzucę tu jego zdjęcie. Napiszę Wam też o pewnej akcji, w którą zostałam wciągnięta przez FB, a jako baba, uważam, że to mega ważne i musimy się nawzajem motywować, aby działać w tym kierunku.. ale to już 2morrow. Spokojnej nocy blogomaniaki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz