9 paź 2013

Ostatni post na ten temat - tekst Wojciecha Mirka, managera HooDoo Band

"Temat słynnej "Rawskiej herbatki" przewinął się już przez ściany chyba wszystkich muzyków, których kiedykolwiek na Rawie widziałem. I chyba przyszła pora na mnie. Na tego menago, co to herbatki załatwić swojej gwiazdeczce nie potrafi.

Przyznaję się bez bicia- dałem ciała- mogłem faktycznie wysłać rider gościnny do Hansa. Sam jednak organizuję koncerty, może trochę mniejsze, jednak nawet gdy muzykom płacę z przysłowiowej bramki, bądź nic (co zawsze jest kwestią ustaleń na samym początku), gdy budżet na to po prostu nie pozwala, to zawsze staram się, by każdy poczuł się na scenie jednakowo (bez żadnych dodatkowych riderów gościnnych)- miał w garderobie wodę, ciepły kubek i jakąś michę. To są moi goście i to m.in. dla nich jest organizowana przeze mnie impreza. Żeby nie być gołosłownym podaję przykład- w trakcie organizowanego przez moją osobę dużego koncertu 3 potężnych gwiazd polskiej estrady, zaplanowany był występ laureata konkursu głosowania internetowego. I zespół ten również nie dostarczył mi riderów gościnnych. Jednak na miejscu czekała na nich osobna garderoba, z dostępem do cateringu dla wykonawców, można było jeść, pić i bawić się do woli. Bez żadnych opłat. I do głowy mi nie przyszło, że na takim festiwalu jak Rawa, postępuje się zupełnie inaczej.

Masakryczna większość osób, które udostępniały blog naszej Ali, mówiącej w tym momencie w imieniu wszystkich kapel potraktowanych w ten sposób na tym katowickim festiwalu, zrozumiały dokładnie to, co Ala chciała przekazać. Że problemem nie jest brak herbaty, czy kawy w garderobie, tylko sposób traktowania muzyków. To, kto jakie wartości wyniósł z domu, dotyczące przyjmowania gości, to jest sprawa tej osoby, nie negujemy, nie nasza sprawa. Komentarz Ali i wszystkich tych muzyków, którzy to udostępniali dotyczył sposobu prezentacji muzyków polskich. Traktowania ich jako muzyków drugiej kategorii, na zasadzie- tu macie chopy scene, tu zegarek, czas start, 20 minut i tam są drzwi. Skoro festiwal jest dotowany z publicznej kasy, to pal licho honoraria (chociaż przy takim wsparciu jakie Rawa otrzymała, spodziewać się można było innego zachowania), ale chociaż pochwalmy się muzykom i dziennikarzom zagranicznym, tym jak nasi twórcy potrafią grać. Dla przykładu, jak na menago, co to herbatki nie potrafi załatwić przystało, udało mi się zakontraktować występ HooDoo Band jako supportu przed Johnem Mayallem w Dolinie Charlotty. Zagraliśmy pełnowymiarowy koncert, publiczność szalała, sprzedaliśmy kilkadziesiąt płyt. Przez cały koncert z boku sceny stał John Mayall i tańczył, bawił się jak by miał 20 lat nie 80. Już w trakcie występu podchodził i pytał czy mamy płyty, bo musi ją mieć. To samo było dzień później na koncercie Carlosa Santany i Kruka- tam faktycznie promuje się polskich twórców przy okazji występu największych gwiazd światowej muzyki. I tu jest pies pogrzebany, to jest klu całej wypowiedzi Ali. Nie herbata i lustro, której się uczepili organizatorzy Rawy, tylko sposób traktowania polskich muzyków. I to samo pisze Jasiu Gałach z Karoliną Cygonek. Tu niestety nie macie Państwo argumentu, tego nie spiszecie w umowach, riderach i oświadczeniach. Wysyłacie teraz pełne żalu oświadczenia, do dziennikarzy, że dopiero skandal wywołany przez gwiazdeczkę skłonił ich do pisania o Rawie. Spójrzcie na to z innej strony- o Festiwalu Legend Rocka też pisały wszystkie media, jednak przekaz był zupełnie inny. Zarówno polski, jak i zagraniczny muzyk, czuł się na miejscu tak dobrze, że zachowania były takie a nie inne. Więc się da. Trzeba tylko odrobinę dobrej woli.

Kto nic nie robi, ten się nie myli, wszyscy uczymy się na błędach i dla mnie również jest to nauczka- nie ważne jak doświadczona i wielka impreza jest przed nami, na wszelki wypadek wysyłajmy wszystkie ridery jakie mamy napisane i dopiszmy jeszcze kilka. Dla świętego spokoju. Natomiast Państwa w imieniu wszystkich osób popierających nasze stanowisko proszę o uwzględnienie tych wszystkich uwag, które się pojawiły, by przy organizacji kolejnych edycji Rawy każdy muzyk czuł, że jest tam muzykiem, a nie popychadłem. I wtedy faktycznie, wszystkie media będą pisały o tym, jak na Rawie jest świetnie. Bo z pewnością świetnie może być. Nawet bez słynnych już riderów gościnnych, co więcej redaktorzy Twojego Bluesa podkreślali, że na organizowanej przez nich Gali Blues Top, bez riderów da się muzyków ugościć.

Tą wypowiedzią zamykam temat Rawy Blues z mojej strony i strony zespołu HooDoo Band, którego jestem przedstawicielem.
Pozdrawiam wszystkich, bez wyjątku. Jeśli kogokolwiek ten tekst uraził, z góry przepraszam, nie miałem takiego zamiaru. Jednocześnie przyłączam się do przeprosin Ali skierowanych wczoraj do redaktorów Kwartalnika Twój Blues.

Wojciech Mirek
HooDoo Band"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz