5 wrz 2013

życiowe yin yang...

         Pisać, nie pisać... Pisać, nie pisać... No więc nie pisałam. Bo na co mi to pisanie, skoro zawsze o wszystkim nie napiszę. Bo po co ględzić o swoich zmartwieniach czy słabościach. Na co dawać potencjalnemu "wrogowi" broń do ręki. Anonimem jednak nie jestem. Więc tylko w części ten blog jest pamiętnikiem. Z drugiej strony, kiedy nie piszę, co jakiś czas mam wyrzut do samej siebie. Bo już zaczęłam i powinnam to kontynuować. Bo jest tyle rzeczy o których chciałabym i warto. Dupa. Biorę się znów za pisanie, bo w tej chwili tego chcę. Co będzie jutro - nie wiem. Blog jak blogerka - niezrównoważony :) Wybacz czytelniku/czko/ku/czko :)

         Zawodowo/pasjowo - dużo pracy. Bartek zrobił super izolację w domowym studio i ciągle kupuje jakieś graty, dzięki którym mogę już nagrywać w kapciach na kanapie, z Molką na kolanie... Długo mi się to marzyło i kocham ten stan :) Tylko kapcie mi się już rozdarły. Trzeba kupić nowe, bo inaczej piosenki nie wyjdą ładne ;) Wypuściliśmy przedwczoraj nowy klip do 'Sisterhood'. Miło się nad nim pracowało, bo ekipa fajna. Kolega reżyser - Michał Pawliszewski ze swoją ekipą, modelki, Jola Boska - boska makijażystka i stylistka, a do tego cała grupa naszych znajomych, którzy kilka h spędzili na planie. Nie spodziewałam się, że aż tyle osób zechce mi poświęcić swój wieczór/kawałek nocy tak o, żeby zrobić tłum koncertowy. I jest najlepszy tłum na świecie :) Tylko wczoraj na dżemie 3 osoby mnie pytały, czemu nie mają zbliżeń :P A ja odsyłam do Michała i mówię - bo byś mnie przyćmił(a) swoim blaskiem :)
Jedną z ról "złych facetów" w klipie zagrał mój sąsiad - Robert. Nie mógł mi odmówić, bo wytrwale trzymałam mu specjalistyczną pompkę gdy czyścił basen, a jego żona powiedziała jak go podejść w rozmowie, żeby nie protestował i pojawił się na planie ;) Rolę  drugiego "złego" zagrał kolega Michała, a trzeci "zły" całkiem przypadkowo został zagramy przez operatora kamery z TVN'u. Ponieważ na plan drugiego dnia (kręciliśmy w naszym domu) wpadła ekipa od Oliwiera Janiaka z "Co za Tydzień" w przemiłym dwuosobowym składzie (a dwie osoby to już ekipa?), to spontanicznie udało nam się wykorzystać Pana operatora, gdy nasz wcześniejszy plan nawalił. Ale On wczuł się w rolę do tego stopnia, że ośmielę się zaryzykować przypuszczenie, że podczas odgrywania tej mrocznej postaci mógł wyzwolić swoje alter ego ;) Efekty naszych wypocin tutaj na YT.
A tu z DDTvn jak ktoś ma ochotę na żywo posłuchać :)

Ja ciągle w trasie, między koncertami i próbami, nagraniami i rodzinnymi sprawami...
     .... a prywatnie - ciężko. Moja Babcia nie ma już sił, aby dalej żyć. Nie można nic zrobić. Ciało bezwładne, a serduszko wciąż bije. Jeśli ktoś z Was tego doświadcza (a mam wrażenie, że nie ma już wokół mnie nikogo, kto nie miałby kogoś bliskiego, kto bardzo cierpi czy cierpiał), to współczuję z całego serca. Do tego tata trafił do szpitala z udarem, ale na szczęście już jest dobrze. Jest tylko jeden plus takich sytuacji - udowadniamy w rodzinie, że możemy na sobie polegać i że cokolwiek się nie dzieje, wspieramy się. Moje baby kochane - Mami, Asia i Madzia. A teraz jeszcze Amy, Olusia i Wandziulek :) Dzieciaczki mojej sis i kuzynki. Cudowne moje :) Na fotkach z Asią i Amy.




No i Molka - dzieciopies mój. Ostatnio grzeczniejsza, odkąd chowamy piłkę i to my decydujemy kiedy jest czas na zabawę - jak kazała Pani psia psycholog. A'propos, czas na psacerek... a zielona herbata (ostatnia porcja pysznej przywiezionej z Japan) mi wystygła, bo się rozpisałam..










1 komentarz:

  1. Zainspirowałaś mnie dzisiaj do odświeżenia swojego bloga ;)I teledysk świetny! Uwielbiam Twój głos!

    OdpowiedzUsuń