19 wrz 2012

deMolka & oby dojechać do Wawy

Dziś rano nie nadawaliśmy się na właścicieli psa. Molka dawała nam znać na wszystkie możliwe sposoby, że potrzebuje już wyjść na psacerek, a my przeceniliśmy możliwości jej pęcherza i w związku z tym skończyło się na wycieraniu paneli... Kiedy po dwóch próbach (mojej solowej i z HooDoo) wróciliśmy do domu, zastaliśmy tu istny sajgon. Czy to w odpowiedzi na to, że ją rano olaliśmy (i bidula się zlała) czy po prostu dlatego, że nie zamknęliśmy drzwi do studyjka, a butów Bartek nie schował do szafki? Od razu przychodzi mi w takich sytuacjach do głowy stwierdzenie, że pies coś robi po złości. Gdzieś to kiedyś usłyszałam i zawsze się zastanawiam, czy skrzywdziliśmy czymś Molly, że Ona ma potrzebę się nam odgryźć (dziś akurat dosłownie i w przenośni). Ale jak tak na nią poatrzę, to nie chce mi się wierzyć, że to maleńkie piękne stworzonko, które kocha nas bezgranicznie, mogłoby coś zrobić celowo, tylko po to, by nas wkurzyć. No way! A najlepsza jest kiedy śpi (jak dzieci, mimo wszystko ;)) W każdym razie, zobaczyliśmy, że nasza Molka nie tylko gustuje w męskich tenisówkach, ale również w opakowaniach na płyty, które były porozwalane w całym domu na drobne kawałeczki. A miały być porozsyłane do wytwórni, żeby ktoś nam HooDoo Unplugged ładnie wydał...

Ale nie tylko Molly dziś była na nie. Od kilku dni planuję podróż do Wawy. Jadę tam jutro, żeby pomóc mojej siostrze w przeprowadzce i pociotkować mojej 5-miesięcznej siostrzenicy, która nazywa się Amy i jest słodsza od wszystkich Rafaello na całym świecie :) Najpierw znalazłam mega tani bilet samolotowy, ale ktoś gwizdnął mi go sprzed nosa. Później kolega zaproponował, że mogę z nim pojechać, ale dziś się okazało, że musiał zmienić termin podróży. Wreszcie znalazłam Polskiego Busa, który miał wyjechać z Wro o 1:40 i być na miejscu o 9:00. Stwierdziłam, że może akurat się wyśpię trochę w tym busie, a będę wcześnie na miejscu i od rana pomogę Asi. Ale gdy chciałam kupić bilet, okazało się, że bus jednak nie istnieje i nie dostanę się na rano do Wawy. O swojej rozpaczy związanej z tymi nieudanymi próbami dotarcia do stolicy napisałam na FB, dzięki czemu przed chwilą odezwała się znajoma (sąsiadka moich teściów), z propozycją przygarnięcia mnie i wspólnej podróży jutro rano. Koleżanka o której mowa nazywa się Ewelina i wraz z mężem (wg mojej wiedzy, najbardziej znanym i najbardziej utalentowanym magikiem w naszym kraju), jedzie jutro do Wawy na występ. Nie ma więc złego co by na dobre nie wyszło. Będę miała magiczną podróż! :) A może się teleportujemy....? :) Porozmawiam o tym jutro z Eweliną i Marcinem :)  

A tu zdjęcie mojej gwiazdy we wczorajszej kąpieli po jej błotnym SPAcerze :) 


i na śpiąco...

a tak z samego rana...




1 komentarz:

  1. Slicna molly i harakterek jak kazda mloda suczka hehe poprostu ona zwraca uwage na to ze nie chce byc sama dlatego broi byscie jej samej nie zostawiali ;)ja mam 3 psy wiec troche mam oriwntacje;) jedna to fiona ta najbardziej brojaca ;)

    OdpowiedzUsuń