Nie wiem czy jestem super "eko", ale staram się żyć zdrowo, co ciągle tu podkreślam, bo wierzę w sens zdrowego odżywiania się, ćwiczeń i dbania o higienę nie tyko ciała, ale i ducha, o którą w tych pędzących czasach konsumpcjonizmu i wszechogarniającego kretynizmu trzeba walczyć...
Zaczęłam się zastanawiać nad tym, jak będziemy funkcjonować w domu z dzidziusiem. Wpadłam na pomysł, że jak Reni Jusis, będę eko mamą i napaliłam się na pieluszki wielorazowe, wielorazowe myjki bambusowe i na pranie w orzechach. Zaczęłam oglądać filmiki i szperać w sieci i... walnęłam się w głowę. Czy to jest wykonalne? Czy ma sens, czy jest pewną modą, na której żerują kolejni producenci akcesoriów dla dzieci i niemowląt? Wyobrażając sobie jak walczę ze zużytymi pieluchami, robię się blada. Szukam więc innego rozwiązania. Takiego, którego będzie dobre i dla mojego dzidziulka i dla nas. Bo co z tego, że dziecko będzie miała najlepsze z najlepszych na tyłku, jeśli matka będzie niewyspana (bardziej niż zazwyczaj w pierwszych miesiącach życia maluszka) i wściekła na cały świat z powodu tony śmierdzących pieluch z którymi wciąż trzeba walczyć? Przerabiałyście to już?
Na szczęście w sieci jest sporo pomocnych portali, typu Mama Gaja czy Zielone Dzieci i kilka sensownych grup na FB do których właśnie dołączyłam. Jedna z nich, to mamy z Wrocławia, a druga, to grupa zamknięta, na której znajduję kilka koleżanek po fachu, które już są bogatsze o doświadczenia, jakie nam przyjdzie zbierać za kilka miesięcy. Niezastąpione okazują się być również dzieciate koleżanki, do których teraz lgnę jak ćma do światła. Ale mimo to, porównując skład pieluch i chusteczek ekologicznych z tymi, których używają moje koleżanki i tak się jeszcze totalnie gubię... A zdają się to być w tej chwili najważniejsze sprawy na świecie. Boże! Jak to dobrze, że Bartek ogarnia dalej życie naszej płyty. Ja totalnie odjechałam w głąb mojego brzucha... Dźwięki chłonę intensywnie i z wielką rozkoszą, ale gdybym dziś miała nagrywać milion śladów chórków, które jeszcze kilka tygodni z radością wymyślałam i nagrywałam, to chyba dostałabym szału.
W tym całym szaleństwie mam przy sobie na szczęście kilka dobrych duchów, a zwłaszcza jedną cudną kobietę, o której muszę napisać - Anię Maksymiuk. Być może kojarzycie z Babskie.tv lub Emem Szop'u, które gorąco polecam :) Dzięki Ani mamy już w planie na lipiec szkołę rodzenia - Sage Femme i coś jeszcze (tym drugim się pochwalę w odpowiednim czasie ;)). A! Ania nagrała będąc w ciąży w ubiegłym roku cykl programów pt. Ciężarówka, dzięki którym wiem jaki wózek, a jaki fotelik... :) Polecam jak coś!
Tutaj u Ani na jej domowej "ściance" w moim nowym, mosquitowym, super piankowym, żarówiastym płaszczu antydepresyjnym ;)
A na koniec momentami zabawny, a chwilami przerażający artykuł o jednej skrajnie eko mamie (mojej imienniczce), który właśnie ukazał się w Gazecie Wyborczej.
Ps. Jak można zjeść łożysko???!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zaczęłam się zastanawiać nad tym, jak będziemy funkcjonować w domu z dzidziusiem. Wpadłam na pomysł, że jak Reni Jusis, będę eko mamą i napaliłam się na pieluszki wielorazowe, wielorazowe myjki bambusowe i na pranie w orzechach. Zaczęłam oglądać filmiki i szperać w sieci i... walnęłam się w głowę. Czy to jest wykonalne? Czy ma sens, czy jest pewną modą, na której żerują kolejni producenci akcesoriów dla dzieci i niemowląt? Wyobrażając sobie jak walczę ze zużytymi pieluchami, robię się blada. Szukam więc innego rozwiązania. Takiego, którego będzie dobre i dla mojego dzidziulka i dla nas. Bo co z tego, że dziecko będzie miała najlepsze z najlepszych na tyłku, jeśli matka będzie niewyspana (bardziej niż zazwyczaj w pierwszych miesiącach życia maluszka) i wściekła na cały świat z powodu tony śmierdzących pieluch z którymi wciąż trzeba walczyć? Przerabiałyście to już?
Na szczęście w sieci jest sporo pomocnych portali, typu Mama Gaja czy Zielone Dzieci i kilka sensownych grup na FB do których właśnie dołączyłam. Jedna z nich, to mamy z Wrocławia, a druga, to grupa zamknięta, na której znajduję kilka koleżanek po fachu, które już są bogatsze o doświadczenia, jakie nam przyjdzie zbierać za kilka miesięcy. Niezastąpione okazują się być również dzieciate koleżanki, do których teraz lgnę jak ćma do światła. Ale mimo to, porównując skład pieluch i chusteczek ekologicznych z tymi, których używają moje koleżanki i tak się jeszcze totalnie gubię... A zdają się to być w tej chwili najważniejsze sprawy na świecie. Boże! Jak to dobrze, że Bartek ogarnia dalej życie naszej płyty. Ja totalnie odjechałam w głąb mojego brzucha... Dźwięki chłonę intensywnie i z wielką rozkoszą, ale gdybym dziś miała nagrywać milion śladów chórków, które jeszcze kilka tygodni z radością wymyślałam i nagrywałam, to chyba dostałabym szału.
W tym całym szaleństwie mam przy sobie na szczęście kilka dobrych duchów, a zwłaszcza jedną cudną kobietę, o której muszę napisać - Anię Maksymiuk. Być może kojarzycie z Babskie.tv lub Emem Szop'u, które gorąco polecam :) Dzięki Ani mamy już w planie na lipiec szkołę rodzenia - Sage Femme i coś jeszcze (tym drugim się pochwalę w odpowiednim czasie ;)). A! Ania nagrała będąc w ciąży w ubiegłym roku cykl programów pt. Ciężarówka, dzięki którym wiem jaki wózek, a jaki fotelik... :) Polecam jak coś!
Tutaj u Ani na jej domowej "ściance" w moim nowym, mosquitowym, super piankowym, żarówiastym płaszczu antydepresyjnym ;)
A na koniec momentami zabawny, a chwilami przerażający artykuł o jednej skrajnie eko mamie (mojej imienniczce), który właśnie ukazał się w Gazecie Wyborczej.
Ps. Jak można zjeść łożysko???!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Alu cudnownie wyglądasz ! Dużo zdrówka dla Was !
OdpowiedzUsuńDzięki ogromne! :) Pozdrawiamy!
UsuńNapisałam komentarzy na 200 zdań i wcięło mi go zanim zdążyłam wysłać… Powtarzam
OdpowiedzUsuńAlutka, fantastyczną szkołę rodzenia wybraliście. Miałam ją polecić w poprzednim komentarzu, ale wyleciało mi z głowy. Szkoła jest bardzo nastawiona na naturalny-aktywny poród. Zajęcia prowadzi tam cudowna Małgosia Złotowska, która uratowała nam życie po urodzeniu Gajki, kiedy totalnie nie umieliśmy się ogarnąć (szczególnie ja, bo zaliczyłam baby bluesa i mało nie wyskoczyłam z szaleństwa przez okno :]) Małgosia przyjeżdżała do nas trzy razy po urodzeniu Młodej, bo na położną środowiskową nie mieliśmy co liczyć, a do tego jeszcze po roku od porodu radziła mi, jak bezboleśnie odstawić Młodą od piersi (lekarz powiedział tylko ‘niech pani przestanie karmić’ O_o). Naprawdę, Złota Kobieta, jak wskazuje nazwisko
Właścicielka szkoły rodzenia jest byłą położną ze szpitala na Kamieńskiego i ma sporo kontaktów do położnych prowadzących poród z tego szpitala. Jeśli będziesz chciała położną, która preferuje poród aktywny, to z chęcią polecę Ci jedną babkę (planowałam poród w wodzie, bardzo się do tego przygotowałam, ale ostatecznie i tak mnie pokroili…).
A co do zostania ekomamą, to też mi odwaliło na początku, ale przypadek zadecydował inaczej i dobrze Zaczęłam kompletować wyprawkę dopiero na miesiąc przed porodem, bo wcześniej jakoś nie mogłam się do tego zabrać. Zamówiłam wtedy pieluchy wielorazowe w konkretnym kolorze, ale musieli mi je sprowadzić. Wyobraź sobie, ze pomimo wielu monitów telefonicznych, nie dostałam tych pieluch do dzisiaj, a minęły od tego dwa lata :] (Podobnie było z chustą do noszenia dzieci ze sklepu „Szczypta Świata”, ale ostatecznie kupiłam dużo tańszą Nati Baby i jestem mega zadowolona ) Natomiast moja koleżanka próbowała z pieluchami wielorazowymi, a później i tak przeszła na jednorazówki, bo się nie wyrabiała.
Moim zdaniem, można próbować być ekomamą, ale nic na siłę. Moja mama stwierdziła, ze dziś jest łatwo obsługiwać dziecko, więc po co utrudniać sobie życie? Przecież zaoszczędzony czas można poświęcić bezpośrednio dziecku. I ja się z tym zgadzam
Uffff, rozpisałam się :)
Super! :) Dzięki wielkie za ten wpis. Sprawdzę tę chustę. Tematu noszenia dziecka w nosidełkach i chustach jeszcze nie przerabiałam. Póki co zatrzymałam się na wózku (wybrany Stokke :)) i na pieluchach (chyba Nappyme szyte we Wrocławiu) z wkładem bambusowym lub muślinowym i w pogotowiu jednorazówki. Będę zdawać relacje jak to wygląda w praktyce :) A! Szpital mam już wybrany i rozmawiałam z położnymi, więc tutaj ogarniam temat... :) Dzięki!!!
UsuńTo szybko wybrałaś szpital :)
UsuńNo, w sumie, ja też od początku sobie wymyśliłam, ze będę rodzić w Świebodzicach, bo tak taki super szpital (wszyscy wokół pukali się w głowę). Ale jak pojechaliśmy tam w końcu na rozeznanie na trzy miesiące przed porodem, to się okazało, że tak różowo to wszystko wygląda tylko na stronie www, a w rzeczywistości mentalność personelu zatrzymała się 30 lat temu... (m.in. wanna do porodu stoi nieużywana, bo przecież trzeba w niej często wymieniać wodę!)
No, ale jakiś czas później trafiliśmy do szkoły rodzenia i już wiedzieliśmy, gdzie Gajka przyjdzie na świat :) Dobrze, że zdecydowałam się na Wrocław, bo ostatecznie wylądowałam na patologii ciąży z cholestazą i nie wyszłam aż do cc. Przynajmniej rodzinie było bliżej w odwiedziny, bo bez tego bym uschła :)
przerabiałam niedawno ten temat co Ty! i też czułam sie zagubiona w tym wszystkim i nie wiem jak bym na to znalazła na całe to pranie itd czas. akurat nie miałam prostego startu i gdyby doszło u mnie bycie ekomamą na full wypasie odjechałabym do wariatkowa.... postawiłam na tym co wygodne ale i bezpieczne dla maluszkach i wszystko w granicach zdrowego rozumu i rozsądku :-)
OdpowiedzUsuńTak, zdrowy rozsądek z pewnością jest wskazany... Ale to niesamowite, jak prozaiczne decyzje mogą wzrosnąć do rangi poważnego problemu... jak z pieluchami np.
UsuńWczoraj byłam na targach Mother&Baby i wkręciłam się w te pieluchy wielorazowe jeszcze bardziej. W końcu jeszcze ich nie kupiłam, ale poważnie to rozważam... Z punktu widzenia zdrowia maluszka, ekologii i portfela - jestem za. Choć piorąc każdego dnia te pieluszki, zużywa się więcej wody, więc to też nie tak znowu eko... Faktem jest jednak, że jedna jednorazowa pielucha rozkłada się ponad 100lat, a na pieluchy dla jednego niemowlaka poświęca się 5 dużych drzew. Myślę, że będziemy używać tych wielorazówek, że spróbuję, a w razie czego (w podróży czy w nocy) będziemy się posiłkować jednorazowymi i tyle...
Alu, a widzialas jak wyglada Reni i Tomek? Ostatnio gdzies Ich widzialam i ubrani byli jak z cyrku, podkrazone oczy, twarz blada, az zal bylo patrzec.. tak jak piszesz, zdrowy rozsadek, usmiech i czulosc wobec dziecka to wg mnie - mlodej mamy- jest najwaznejsze. Warto sluchac mam, babc, bo maja duzo madrosci zyciowej i tez po to, aby nie dac sie zwariowac ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ubiór to kwestia indywidualnego gustu. Ja osobiście uwielbiam ludzi, którzy bawią się strojem i zamiast zlewać się z otoczeniem, odważnie eksperymentują. Reni to bardzo mądra kobieta, a Tomka odkąd znam, ogromnie lubię i szanuję. Jestem przekonana, że oboje żyją w zgodzie ze sobą, a to najwspanialsza wg mnie droga i najcenniejsza lekcja, jaką można dać swoim dzieciom, wtłaczanym przez system w ramki. Reni i Tomek Tworzą piękną rodzinę. Oby było więcej takich spełnionych i świadomych rodziców :)
UsuńMilo czytac, gdy tak ladnie wypowiadasz sie o osobach, ktore znasz i szanujesz :) pragne wyjasnic, ze zupelnie nie mialam intencji nikogo obrazic. Ja Ich nie znam, nie mam odniesienia, moge tylko ocenic powierzchownosc- a ta niezbyt do mnie przemowila- i tylko tyle. Glownie chodzi o bladosc, podkrazone oczy, ogolne zmeczenie (jedynie co do ubioru sie wycofuje-masz racje, to indywidualna sprawa). W kazdym razie, chodzi oto ze tak 'nie wygladaja szczesliwi, tryskajacy pozytywna energia osoby. Zanim przeczytalam, ze sa eco zgadlam to.. i to chce podkreslic, ze nie zawsze to co modne (a bycie eco obecnie jest w modzie), ludziom sluzy.. nie dac sie zwariowac, zachowac zdrowy rozsadek i umiar to wg mnie jest recepta na fajne macierzynstwo. A gdy ktos ma za duzo pieniedzy to moze warto pomyslec o tych, ktorzy ich maja mniej i sie podzielic? Np. Przeznaczajac je na dom dziecka, czy schronisko. Osobiscie jestem osoba, ktora nie narzeka na brak pieniedzy, ale bywalo w zyciu roznie, dlatego szanuje pieniadze i nie lubie ich marnotrawic.. a wracajac do watku macierzynstwa, to jestem zdania ze wyjatkowo latwo wpasc wlasnie w konsumpcjonizm, bo przykladowo wozki sa w bardzo roznych cenach i naprawde nic sie nie stanie, gdy dziecko bedzie mialo ze sredmiej polki wozek a nie z najwyzszej, albo w dobrym stanie uzywany. I tak jest z wieloma wydatkami. My z mezem mamy lozeczko, ktore sluzy juz czwartemu pokoleniu (dokupilisny materac) i naprawde jest estetyczne i spelnia swoja funkcje. Reasumujac, uwazam ze tam gdzie mozna warto oszczedzac, a nadwyzke zainwestowac np na edukacje dziecka, albo podzielic z bardziej potrzebujacymi. Ale to tylko moja osobista opinia i tak ja prosze traktuj :) Pozdrawiam cieplo.
UsuńFaktycznie, coś w tym jest, że wegetarianie czy weganie bywają czasem bladzi i smukli, zdają się być przezroczyści. Co do mody, wydaje mi się, że fajne w modzie na eko jest pobudzanie ludzi do tego, żeby sami wzięli odpowiedzialność za to co piją i jedzą i żeby pogłębiali swoją wiedzę. Oby tylko takie mody były! Pamiętam, jak sama będąc nastolatką próbowałam przeróżnych "cudownych diet", z których każda kolejna była większą porażką. Odkąd odżywiam się bardziej świadomie, dbam o różnorodność diety i o jakość tego co jem, wypracowało się u nas coś, co chyba można nazwać dobrymi nawykami żywieniowymi, a dzięki temu czuję się dobrze w swoim ciele. Choć teraz to totalny odlot, to, co dzieje się z organizmem... ale to stan wyjątkowy ;) Rozpisałam się, a chciałam tylko jeszcze w odp. napisać, że dane mi było już poznać w życiu przeróżnych ludzi, bardzo różnie sytuowanych i nie zauważam jakiejkolwiek zależności... Czasem ktoś ma mało, a jeszcze się dzieli. Czasem ktoś ma dużo i robi to samo, nie chwaląc się tym. Są też i tacy, którzy ani myślą o tym, bo altruizm nie leży w ich naturze, ale pozostałym nic do tego. Ja tam wierzę, że ważne, żeby robić sobie samemu rachunek sumienia i starać się być dzisiaj zawsze lepszym niż wczoraj. A doświadczenie uczy mnie, że postrzegamy otoczenie fragmentarycznie, a wyciąganie wniosków i osądzanie innych to strata czasu. Amen ;)
UsuńPieluchy wielorazowe, która matka woli poświęcić czas na pranie pieluch. przelicz sobie czy kalkuluje ci się pranie z wodą, czasem poświęconemu maluchowi to ono będzie cię potrzebować bardziej niż wielorazówki. Zobaczysz jak urodzisz i wtedy docenisz jak czas jest bardzo cenny. Rozśmieszają mnie matki znaczy ekomatki :D
OdpowiedzUsuńCześć Aniu,
Usuńzrobienie prania to moment, bo tylko załadować trzeba, a później wywiesić. I tak będę pewnie co drugi dzień prać ciuszki maluszka, więc to nie będzie problem powiesić kilka rzeczy więcej. Bo pieluchy osobno wystarczy wypłukać, a później można dorzucić resztę prania i pierze się wszystko razem. Co do zużycia wody, już to przeanalizowałam. Jak masz pralkę, która waży zawartość i zużywa minimalną ilość wody, to to pranie ma sens. Poza tym jedna pieluszka rozkłada się 100 lat, a gdy się je pali, to palimy 50 substancji chemicznych, z którymi uprzednio dziecko ma kontakt. Reni Jusis mądrze kiedyś odpowiedziała dziennikarzowi, który powiedział, że ktoś badał przecież te pieluszki jednorazowe, a skoro mają odpowiednie atesty, to nie mogą szkodzić dzieciom. Reni odparła, że faktyczne skutki używania takich pieluch będą wiadome dopiero za 50 lat.
Mnie ekomatki nie rozśmieszają, a wręcz mi imponują, że są w stanie zrezygnować ze swojej wygody na rzecz zdrowia dziecka i ekologii, bo to o te dwie rzeczy chodzi. Oczywiście, we wszystkim warto zachować zdrowy rozsądek. Ja nie wykluczam używania jednorazówek, ale jak będę w domu, będę się starała używać pieluch wielorazowych. Można się czepiać, że wynosząc śmieci (zużyte pieluchy) też się straci czas, który można spędzić z dzieckiem. Najważniejsze, żeby każdy postępował zgodnie z własnymi przekonaniami i dbał o swoje dziecko jak najlepiej potrafi.
Pozdrawiam! :)
Stokke fajne chociaż osobiście jestem fanką bugaboo. Odnośnie pieluch to u nas wielorazówki, ale z czystej wygody. Pozdrawiam bardzo serdecznie i dużo siły życzymy.
OdpowiedzUsuń