Kilka ostatnich dni spędziłam w Warszawie na nianiowaniu (kłania się słowotwórstwo ;)) mojej 5-miesięcznej siostrzenicy. Panna ta nazywa się Amy. Z chęcią bym Wam ją przedstawiła, bo jest przeurocza, ale nie sądzę, by jej rodzice sobie tego życzyli, więc wyobraźcie sobie najpiękniejsze i najbardziej uśmiechnięte dziecko świata - to właśnie Amy :) Po kilku dniach zabaw, karmienia, zmieniania pieluch, kąpieli, czyszczenia noska, spacerów itd. z jednej strony jestem szczęśliwa, że wracam do mojego domu i do Bartka z Molly, bo strasznie się za nimi stęskniłam, ale z drugiej strony, już tęsknię za maleństwem i moją siostrą - Asią. Właśnie się przeprowadzają do nowego mieszkania, więc przydałabym się tu jeszcze przez kilka dni, ale ze względu na wcześniejsze zobowiązania, właśnie wsiadłam do Polskiego Busa i gnam do WrocLove (oby internet przez całą drogę działał tak jak teraz!)
A'propos zobowiązań - dziś wieczorem zgramy koncerty (pól godz. z moim solowym repertuarem i pół godz. z HooDoo) w klubie Eter. Poza nami, wystąpią jeszcze m.in. Rabastabarbar, Neony i Livthing. Dochód z biletów zostanie przekazany na operację małego Ignasia, który potrzebuje drogiej operacji. Jeśli jesteście we Wro, to zapraszam do Eteru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz