8 sty 2013

na przełomie 12/13

"Kochany Pamiętniku..." Tymi słowami mój 8-letni chrześniak pod wpływem kolejnego zawodu miłosnego zaczął niedawno pisać swój pamiętnik. Pisał go przez.... jeden dzień! Ja z tego co pamiętam to pisywałam pamiętniki przez tydzień, góra dwa (a zaczynałam milion razy). Maciek zapał ma chyba po Cioci Ali, bo jak widać z moją ostatnią frekwencją na blogu też nie jest za ciekawie, ale wybaczcie. Przed świętami byliśmy zapracowani, a przez święta zagonieni. Wigilię w tym roku spędziliśmy u Teściów. Mimo, że w domu rodzinnym mojego męża są inne zwyczaje i potrawy od tych, do które mi są znajome, a przede wszystkim brak moich najbliższych, to muszę przyznać, że karp w wykonaniu mojej Teściowej smakował tak, jak tylko może smakować raz w roku. Genialnie! Zjadłam więc 3 kawałki. To była moja pierwsza w życiu Wigilia, której nie spędziłam z rodzicami. Ponieważ rodzice opiekują się ciężko chorą babcią, nie mogli do nas przyjechać. My skolei już 4 wigilie z rzędu spędziliśmy w Pszczynie, więc gdy Bartek chciał w tym roku być u swoich rodziców, nie mogłam się nie zgodzić. Ale z postnej zupy fasolowej z grzankami, która zamiast barszczu zawsze była w naszym domu i która przypomina mi smak dzieciństwa, nie byłam w stanie zrezygnować, więc sama ją przygotowałam (pomiędzy pieczeniem brownie i sernika :)). Pierwszego Dnia Świąt zjawiliśmy się na śląsku i tam zaliczyliśmy dzielenie się opłatkiem, składanie życzeń i obdarowywanie się prezentami z rodziną z mojej strony oraz zabawę z dzieciakami mojej Kuzynki. Wieczorem zaś było kolędowanie z przyjaciółmi sąsiadami rodziców, które przypominało raczej niezły kabaret w naszym wykonaniu, ale było cudnie :) Drugiego Dnia Świąt pognaliśmy pod Opole, gdzie nasi znajomi - Sylwia i Daniel brali ślub i urządzali wesele. W drodze powrotnej następnego dnia odkryłam tempomat. Jezu! Jaka to frajda jechać autostradą z wybranym tempem! Aż by się chciało usiąść za tą kierownicą po turecku :P


Sylwester natomiast jak już się tu tak "kochany pamiętniku"spowiadam, spędziliśmy częściowo na scenie, a częściowo pod sceną, w Wałbrzychu, pod hasłem James Bond 0013.
Mam nadzieję, że dla Was Nowy Rok zaczął się dobrze i że Rok Węża wcale nie będzie tak katastroficzny jak przewiduje chiński horoskop. Moja Babcia jest bardzo chora, więc dla mnie to słaby czas, bo przykro widzieć, jak ktoś bliski cierpi i nie móc nic zrobić, aby ulżyć w tym cierpieniu. Może temu, że mam w rodzinie dwie babcie, sama bardziej dostrzegam problem jakim jest brak opieki dla starszych osób w naszym kraju i że bardzo ważne jest to, aby dbać o schorowanych starszych ludzi, którzy sami sobie nie są wstanie poradzić. Niedawno brałam udział w takiej akcji, która miała na celu uświadamianie młodszemu pokoleniu, że obok nas żyją staruszkowie, którym wiele zawdzięczamy. Celem tej akcji była też m.in. aktywizacja seniorów i spowodowanie, by media przestały je pomijać, bo Ci ludzie są wciąż częścią naszego świata i należy im się uwaga, a nieraz pomoc od której zależy długość i jakość ich życia.
Wracając do tej akcji - za pomocą specjalistycznego programu komputerowego postarzano kilka popularnych osób i podczas wystaw, które odbyły się w największych miastach w Poslce, zestawiono dwa zdjęcia - dziś i jutro. Ja też znalazłam się w tym gronie teraźniejszych i przyszłościowych. Patrząc na efekt finalny, okazuje się, że wyglądam całkiem jak mama mojego taty, tylko w połączeniu ze Zgredkiem ;)


Wiecie, jak niewielu ma takie szczęście w nieszczęściu jak moja babcia, że w całej tej zasranej chorobie jest ktoś, kto opiekuje się Nią przez 24h na dobę z sercem i oddaniem. Z drugiej strony kocham moją Emcię i Wandziulka (siostrzenicą i córeczkę Kuzynki) i nie wyobrażam sobie, żeby coś złego mogło im się stać, więc uważam, że obydwa tegoroczne cel WOŚPu są naprawdę warte mocnego wsparcia. My będziemy grać koncert 13-go stycznia w Suszcu, niedaleko mojej rodzinnej Pszczyny, więc na pewno będę miała problemu z odnalezieniem wolontariusza z puszką. Was też już dziś namawiam do tego, aby wesprzeć WOŚP.

Ps. Jeśli jeszcze jesteście zdrowi, to nie chwalcie się tym, że Wam choróbsko nie bierze, bo ja dopiero co się wczoraj pochwaliłam, a teraz leżę pod kołdrą z ogromnym katarem... ale obok mnie Molcia i czekamy na tego trzeciego, żeby rodzinka była w komplecie :P Tak więc zdrowia w tym 2013 Wam życzę!